Gdzie zaczyna się lichwa? Nowa ustawa kłopotliwa także dla banków
Rzutem na taśmę rząd zmienił, a później przyjął, projekt tzw. ustawy antylichwiarskiej. Jej ofiarami mogą stać się nie tylko firmy oferujące szybkie pożyczki, ale też duże banki. Kłopot będą też miały osoby, które szukają pożyczek na sumy nie większe niż kilka tysięcy złotych.
Pierwsza ustawa "antylichwiarska" została przyjęta w 2015 r. W życie weszła w roku 2016 i jak mówi Jarosław Ryba, prezes Związku Instytucji Pożyczkowych, zdołała wyeliminować z rynku większość patologii.
Teraz rząd znów postanowił zmienić prawo. Choć prace nad projektem trwały kilka miesięcy, to do ostatniej chwili nie było wiadomo na jaki wariant postawią rządzący. A chodziło o maksymalny poziom opłat pozakredytowych, który dziś ustalony jest na 55 proc. łącznej kwoty udzielonej pożyczki.
W pierwotnej wersji nowelizacji rząd chciał obniżyć ten poziom do 45 proc., w przypadki pożyczek na pół roku do 32 proc., a miesięczny do 22 proc. Nagle wszystkie te wskaźniki obniżono do 10 proc.
O tym, że wyjątkowo niski próg świadczy przykład…jednego z dużych banków. Oferuje on „ Pożyczki z Mikrokosztami”, gdzie RRSO wynosi 13,7 proc. a więc nawet tradycyjny bank przekracza ustalony limit.
Zabójcze 10 proc.
Zdaniem Polskiego Związku Instytucji Płatniczych taki poziom - 10 proc. - jest "nierynkowy" i spowoduje likwidację całego sektora pozabankowych pożyczek w Polsce.
Co ciekawe, nie tylko PZIP nie podoba się ta ustawa.
Już jej łagodniejszą formę ostro skrytykował Instytut Staszica, uważany za think tank przychylny obecnej władzy.
W opublikowanej przez IS analizie wprost stwierdzono, że ustawa nie tylko ograniczy liczbę firm na rynku, ale także pozbawi Polaków dostępu do pożyczek gotówkowych i w efekcie pchnie ich w objęcia prawdziwej lichwy.
Lichwa jest zakazana już dziś
No właśnie. Lichwa. Ta jest w Polsce zakazana i dosyć dobrze opisana w prawie – od Kodeksu cywilnego przez Ustawę o kredycie konsumenckim aż po Kodeks Karny.
- Wbrew powszechnej opinii pozabankowe organizacje pożyczkowe nie są lichwą – podkreśla prezes Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych Andrzej Roter i przypomina, że działające legalnie firmy pożyczkowe robią to w oparciu o wpis do Rejestru Instytucji Pożyczkowych. W dodatku cały sektor podlega regularnym kontrolom ze strony UOKiK czy KNF.
- Stanowczo protestujemy przeciwko określaniu, a nawet łączeniu instytucji pożyczkowych z działalnością o charakterze lichwiarskim. Konotacje tego typu są nieprawdziwe, krzywdzące i naruszają dobra osobiste osób fizycznych i prawnych, wykonujących regulowaną działalność gospodarczą na podstawie ustawy o kredycie konsumenckim, zasad samoregulacyjnych i kodeksu etycznego, a także godzą w klientów instytucji pożyczkowych – dodaje w rozmowie z money.pl Jarosław Ryba, prezes Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych.
Zaznacza, że ze wszystkich przykładów ewidentnej lichwy, które w ostatnich dniach pojawiają się w mediach, żaden nie dotyczy działalności instytucji pożyczkowych i żaden nie wydarzył się w obecnie obowiązującym stanie prawnym.
Klienci odcięci od gotówki
W powszechnej świadomości wciąż pokutuje przekonanie, że szybkie pożyczki gotówkowe to lichwa. Tyle, że regularne kontrole branży udzielającej rocznie pożyczek 3 mln Polaków na kwotę 6 mld zł skutecznie odstraszają od takich praktyk. W dodatku branża rozumie problem i sama stara się reagować – monitoruje rynek i nieuczciwych przedsiębiorców zgłasza prokuraturze, UOKiK czy Rzecznikowi Finansowego.
– Bierzemy odpowiedzialność za ten rynek – mówi Jarosław Ryba i przypomina, że UOKiK na początku tego roku wydał ostrzeżenie przed firmą GELDOR. – Ta pseudofirma, pod pozorem oferowania pożyczek dla każdego, naciągała na sms-y po 30 złotych. Żadnych pożyczek nie udzielała. Alarmowaliśmy o jej działalności UOKiK dwa i pół roku wcześniej – podkreśla.
Czas na kłopoty
Przyjęcie ustawy w jej obecnym kształcie, zdaniem ekspertów, doprowadzi do likwidacji branży. A ta zatrudnia 40 tys. osób i rocznie przekazuje do budżetu około 2,2 mld zł w podatkach CIT, PIT i VAT.
To jednak nie koniec. Jak wynika z przygotowanego przez Centrum Myśli Strategicznej raportu Polski rynek usług pożyczkowych, który został zaprezentowany podczas Europejskiego Kongresu Finansowego, pozabankowe instytucje pożyczkowe w 32 proc. finansują swoją działalność kredytami w bankach.
Do tego rokrocznie emitują obligacje, czym wspierają rynek kapitałowy. Na koniec ub. roku ich łączna wartość wyniosła 380 mln zł.
Dla porównania roczna emisja obligacji korporacyjnych w Polsce to około 1,5 mld zł.
Dalsze skutki to spowolnienie rozwoju branży fintech, w którą firmy pożyczkowe najchętniej inwestują (w przeciwieństwie do banków mogą udzielać pierwszych pożyczek nowym klientom online).
Klienci częściej skarżą się na banki
Co istotne, pożyczki pozabankowe, według raportu CMS, są solidnie spłacane przez klientów.
W 2017 r. pozabankowe pożyczki wśród wszystkich opóźnionych w spłacie powyżej 90 dni 2 lata po ich zaciągnięciu stanowiły 12,1 proc. Dla banków ten wskaźnik wynosił 4,3 proc. dla kredytów gotówkowych. Klienci także nie narzekają na sposób traktowania przez pożyczkodawców.
W ciągu roku do Rzecznika Finansowego wpływa 1700 skarg związanych z pożyczkami gotówkowymi, ale szybka analiza pokazuje, że jedynie 300 dotyczyło firm pożyczkowych. Pozostałe 1400 to skargi na… postępowanie banków.
- Wszystkie dotychczasowe wyliczenia w oparciu o dane, uzasadniają pozostawienie limitów na dotychczasowym poziomie. Uniemożliwiają nakładanie na konsumentów nadmiernych obciążeń i zapewniają funkcjonowanie rynku pożyczkowego z rentownością 3,2 proc.. Argumentacja, że biznes pożyczkowy jest wysokodochodowy i przetrwa zredukowanie cen kredytu o 60 proc., przy równocześnie wprowadzanych kosztach nadzoru i innych ograniczeniach jest nieprawdziwa – stwierdza Jarosław Ryba.
Według branżowych ekspertów klienci, którzy pożyczają średnio 2-2,5 tys. zł najbardziej odczują brak pożyczek gotówkowych i to oni mogą zwrócić się o pomoc do osób oferujących je "w bramach".