Gdzie są "pisiory" w rządzie Tuska? Wszystko się nagrało
– Nie jesteśmy pewni jego poglądów politycznych – tak komentuje się w PO sprawę wzięcia na celownik Pawła Majchera, który – choć robi karierę u boku obecnego szefa MSW – strasznie podpadł kolegom. Czym? Po prostu uchodzi za „pisiora”. A to – jak udowodnił Donald Tusk w nagraniu, które robi od trzech dni furorę – przewinienie, za które płaci się stołkiem.
13.08.2013 | aktual.: 13.08.2013 08:15
Wszystko się nagrało. Donald Tusk nie może zaprzeczyć. Na pewno nie temu, że nazwał Pawła Majchera „pisiorem”, który za „spisienie” może stracić stanowisko. – Pisior, na mój nos on nie będzie długo szefem gabinetu – stwierdził Donald Tusk (56 l.) na spotkaniu z działaczami swej partii.
Dziś, gdy wszystko wyszło na jaw, premiera broni inny aktor tego „dramatu”, czyli działacz PO, który namawiał Donalda Tuska do usunięcia „pisiora" ze stanowiska szefa gabinetu ministra spraw wewnętrznych. – Nie jesteśmy pewni jego poglądów politycznych. (...) Nie można wykluczyć, że stanowi on ukrytą opcję PiS w strukturach MSW, a tym samym PO – tłumaczy nam Henryk Koczan (52 l.).
Przypomnijmy, że „pisior”, czyli Paweł Majcher (38 l.) jest nie tylko szefem gabinetu ministra Bartłomieja Sienkiewicza, ale też p.o. rzecznika prasowego (52 l.) resortu. Robi więc karierę, mimo opinii wroga. Taka etykieta przylgnęła do niego, bo był szefem lokalnej rozgłośni za rządów PiS.
– Jeżeli od tamtego czasu nastąpiło nawrócenie pana Majchera na wartości, które wyznajemy w Platformie, to nie ma sprawy – mówi „Faktowi” Koczan. – Nie chcemy też zastąpić pana Majchera „swoim” człowiekiem. Najzwyczajniej zapytałem premiera, czy nie ma zagrożenia dla struktur PO, w związku z przeszłością pana Majchera – dodał.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Polski rolnik bankrutuje - z 350 zostało mi 14 świń