Gdzie leży Polska
"W Polsce, czyli nigdzie" - stwierdzał francuski dramaturg Alfred Jarry w sztuce "Ubu król, czyli Polacy" (1896 r.). Może by i tak nie napisał, gdyby nie rozpowszechniony wówczas (nie tylko w Niemczech) stereotyp polnische Wirtschaft (polska, czyli kiepska gospodarka). 80 lat po Jarrym Edward Gierek odkrył, że Polska jest dziewiątą potęgą gospodarczą świata. Za tę naszą mocarstwowość wprawdzie drogo zapłaciliśmy, ale po 20 latach (kiedy już jesteśmy w NATO i UE) humory znowu nam się poprawiły. Tak bardzo, że nie chce nam się zastanawiać, jakie naprawdę jest nasze miejsce w świecie.
09.10.2006 | aktual.: 12.10.2006 10:18
Biedniejsi od Barbadosu
Ktoś, kto znalazłby idealną miarę bogactwa, w pełni zasłużyłby na najwyższe naukowe zaszczyty. Niestety, naukowcy są zgodni - doskonałej miary nie ma, a z wielu miar kiepskich najlepszym wskaźnikiem jest produkt krajowy brutto (liczony metodą PSN, czyli parytetu siły nabywczej krajowej waluty). Jeżeli weźmiemy jego globalną wielkość, w przybliżeniu zmierzymy rolę kraju w gospodarce światowej, a po przeliczeniu na jednego mieszkańca otrzymamy miarę bogactwa obywateli.
Rolę, jaką Polska odgrywa w gospodarce światowej, pokazuje ranking CIA, najlepszej instytucji wywiadowczej świata, publikującej popularny światowy rocznik statystyczny "The World Factbook". Nasz kraj z PKB wynoszącym trochę ponad pół biliona dolarów (0,83 proc. produktu światowego) był w 2005 r. 23. "potęgą" gospodarczą świata. Na pocieszenie - wszystkie wyprzedzające nas państwa (poza Kanadą) mają więcej ludności. Wyprzedzają nas na przykład Turcja i Iran. Z kolei miejsce Polski na światowej mapie bogactwa prezentują wyliczenia Economist Intelligence Unit, najbardziej znanej wywiadowni gospodarczej, założonej w 1946 r. przez tygodnik "The Economist".
Według EIU, Polska z PKB per capita wynoszącym 12 825 dolarów zajmuje 43. lokatę w światowym rankingu. Przed nami, poza - jak to się kiedyś mawiało - "rozwiniętymi krajami kapitalistycznymi" i arabskimi krajami naftowymi, jest także Barbados (16 632 dolary) oraz sześć państw postsocjalistycznych: Słowenia (21 892 dolary), Czechy (17 600 dolarów), Węgry (16 047 dolarów), Słowacja (15 513 dolarów), Estonia (14 800 dolarów) i Litwa (13 758 dolarów).
Nie należy jednak dawać głowy za to, że Polska naprawdę jest 43. na liście najbogatszych państw świata. PKB dla poszczególnych krajów liczą krajowe urzędy statystyczne, międzynarodowe instytucje statystyczne (np. Eurostat) i finansowe (MFW, Bank Światowy), międzynarodowe organizacje polityczne (ONZ)
i gospodarcze (OECD) oraz niezliczone placówki naukowe i badawcze. Za każdym razem są nieco inne. Według CIA, Polska z PKB wyliczonym na 13 300 dolarów (per capita) jest wśród najbogatszych dopiero na 70. miejscu. Różnica bierze się jednak z tego, że Amerykanie w swoim zestawieniu uwzględnili wszystkie byty polityczne świata. Wprowadzenie stosownej korekty do zestawienia z "The World Factbook" awansuje nas o 30 miejsc, czyli na miejsce 40. Z kronikarskiego obowiązku odnotować jednak należy, że bogatsi (niekiedy znacznie) od Polaków są mieszkańcy m.in. Bermudów, Gwinei Równikowej, Guernsey, Jersey, Brytyjskich Wysp Dziewiczych, Kajmanów, wyspy Man, Gibraltaru, Monako, Falklandów, Brunei, Bahrajnu, Wysp Owczych,
Makau, Aruby, Bahamów, Grenlandii, Portoryko, Polinezji Francuskiej, Trynidadu i Tobago oraz Barbadosu.
Indeks dobrostanu
PKB jako wskaźnik dobrobytu nie obejmuje tzw. samozaopatrzenia (czyli dóbr wytwarzanych przez gospodarstwa domowe) i produkcji szarej strefy. Istotny problem stwarza także wyliczenie wartości usług publicznych, które w wielu państwach są rozdysponowywane nieodpłatnie, a więc nie ma na nie "dobrej" ceny. Miernik ten nie uwzględnia także takich zmiennych mających wpływ na jakość życia, które w ogóle nie mają swojej ceny (brak zanieczyszczeń ekologicznych, bezpieczeństwo publiczne itd.). Te wady sprawiły, że już przed 40 laty w agendach ONZ zaczęto prace nad konstrukcją takiego miernika "dobrostanu", który uwzględniałby wspomniane czynniki. Tak powstał ONZ-towski HDI (Human Development Index - Indeks Rozwoju Społecznego), który określa jakość życia nie tylko na podstawie rozmiarów PKB, ale także takich mierników, jak długość życia, skala analfabetyzmu, odsetek kształcącej się młodzieży. Najnowszy Human Development Report 2005 klasyfikuje Polskę na 36. miejscu - za Węgrami, a przed Chile.
Zasadniczy kłopot z tego typu indeksami polega na tym, że nie sposób udowodnić, iż wskaźniki cząstkowe przyjęte do obliczeń rzeczywiście są najważniejsze. A dobierać je można dowolnie. Economist Intelligence Unit swój indeks jakości życia (Quality of Life Index) liczy, opierając się na dziewięciu wskaźnikach cząstkowych: PKB na jednego mieszkańca, długość życia, stabilność polityczna, liczba rozwodów, stopień samoorganizacji społecznej, jakość klimatu, stopa bezrobocia, stopień wolności politycznej oraz skala dysproporcji zarobków mężczyzn i kobiet. Wedle wyliczonego na podstawie tych wielkości indeksu Polska jest pod względem jakości życia 48. krajem świata. Wyprzedzają nas m.in.: Kostaryka, Malezja, Brazylia, Tajlandia, Sri Lanka, Filipiny, Urugwaj i Panama. Za nami plasują się znacznie bogatsze od nas Kuwejt i Bahrajn.
Michał Zieliński