Gdyby Magdalena Żuk popełniła przez to samobójstwo, nie żyłaby większość z nas. Rozwiewamy jedną z hipotez

Tajemnicza śmierć Magdaleny Żuk nie przestaje interesować milionów Polaków. Jedna z hipotez mówi, że na jej rzekome samobójstwo miał wpływ syndrom DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików). Ekspertka wyjaśnia nam, czy to możliwe.

Gdyby Magdalena Żuk popełniła przez to samobójstwo, nie żyłaby większość z nas. Rozwiewamy jedną z hipotez
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Nina Harbuz

18.05.2017 | aktual.: 18.05.2017 16:10

Nina Harbuz, Wirtualna Polska: Osoby, które badają sprawę śmierci Magdaleny Żuk wysuwają tezę, że na jej rzekomo samobójczą śmierć wpływało to, że była DDA. To możliwe?

Dorota Woronowicz, psychoterapeutka z Centrum Konsultacyjnego AKMED: Myślę, że to jest zbytnie uproszczenie, choć wiadomym jest, że osoby DDA mają w życiu pod górkę, bo muszą zmagać się z różnymi wewnętrznymi trudnościami i raz im to wychodzi lepiej, a raz gorzej.

Zdefiniujmy, czym jest DDA.

Są to osoby, które dorastały w rodzinach nadużywających alkoholu i jako dzieci cały czas były zmuszone do dostosowywania się do atmosfery panującej w domu, uzależnionej od humoru, nastroju i stopnia trzeźwości pijącej osoby. Zwykle ukrywają przed światem to, czego doświadczają, co w samo w sobie jest trudne i obciążające, bo nierzadko picie wiąże się z różnego rodzaju nadużyciami, jak przemoc fizyczna, psychiczna, bywa, że i seksualna. Takie dzieci dorastają w atmosferze przewlekłego stresu, niepewności, braku stabilności, co sprawia, że cały czas żyją w strachu, niepewności, braku poczucia bezpieczeństwa.

Czym to może skutkować w dorosłym życiu?

Brakiem zaufania do bliskich, bo skoro oni ranią, to znaczy, że trzeba być ostrożnym w relacjach, a to z kolei może skutkować trudnością w nawiązywaniu i utrzymywaniu przyszłych bliskich relacji. Często takie osoby same, zupełnie nieświadomie, prowokują sytuacje konfliktowe, bo najlepiej je znają, wiedzą, czego mogą się spodziewać i potrafią odpowiednio na nie reagować. Ludzie czasem dziwią się, dlaczego kobiety, które miały ojców alkoholików wiążą się potem z alkoholikami. Odpowiedź jest dość prosta.

Bo jest to dla nich wzorzec relacji, który najlepiej znają, a to, że jest to okraszone ogromnym cierpieniem, schodzi na dalszy plan, choć należy podkreślić, że takich wyborów dokonują nieświadomie. Żeby to lepiej zrozumieć, proszę sobie wyobrazić, że ktoś dorasta nosząc zielone okulary, po czym wchodzi w dorosłość i dostaje do wyboru całą masę szkieł w innych kolorach – niebieskie, różowe, żółte. I jakie wybierze? Najczęściej zielone, bo jest przyzwyczajony do widoku świata przez pryzmat zielonej soczewki.

Podobno Magdalena Żuk wyprowadziła się z domu rodzinnego w wieku 17 lat, wyjechała do innego miasta z powodu trudnych relacji z ojcem, który rzekomo nadużywał alkoholu. Czy to wystarczy, żeby stwierdzić, że była DDA?

Ja bym się o to nie pokusiła, bo to nie jest coś, co widać gołym okiem. Tym bardziej, że osoby DDA nie funkcjonują według jednego schematu. Mogą zachowywać się jak maskotka towarzystwa, jak kozioł ofiarny, ale równie dobrze być typem bohatera i najczęściej te role przenikają się. Nie jest tak, że ktoś jest albo wyłącznie pupilem, albo wyłącznie czarną owcą. Do takiej diagnozy potrzebna jest kilkugodzinna, wnikliwa rozmowa. Stawianie tezy, że Magda Żuk miała syndrom DDA jest bardzo ryzykowne, choć rozumiem, że ci, którzy zajmują się tą sprawą, mają potrzebę wyjaśnienia powodów tragicznego zdarzenia.

Trzeba jednak pamiętać, że są osoby z DDA, które nigdy nie przeszły terapii, a doskonale radzą sobie w życiu, na wszystkich jego płaszczyznach. Jeśli ojciec Magdaleny Żuk był czynnym alkoholikiem i jednocześnie nadużywał przemocy, to nie dziwię się, że nie chciała mieć z nim nic wspólnego i że wyprowadzając się z domu, uciekła aż do innego miasta. Można to nawet uznać za objaw zdrowia, bo zadbała o siebie.

Sprawa Magdaleny Żuk. Wszystkie teorie

A czy w skrajnych przypadkach syndrom DDA może prowadzić do śmierci samobójczej?

Zależy jaka jest skala złych doświadczeń wyniesionych z dzieciństwa. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktoś, kto dorasta w domu, w których rodzice, albo jeden z nich, praktycznie nie trzeźwieją, dziecko jest bite, w awanturach ktoś komuś grozi nożem, to można nie poradzić sobie z taka przeszłością i targnąć się na własne życie. Zdarza się także, że pod wpływem traumatycznych zdarzeń, u młodych ludzi do 35. roku życia, mogą nagle zaktywizować się choroby psychiczne – schizofrenia, psychozy. Nie wiemy jednak czy Magdalena Żuk miała do tego predyspozycje. Równie dobrze, w grę mogły wchodzić środki psychoaktywne, które zmieniają świadomość.

Mamy za mało danych, żeby stawiać jednoznaczną diagnozę i co najważniejsze, nie ma już możliwości porozmawiania z osobą, której ta diagnoza miałaby dotyczyć. W moim gabinecie 80 proc. pacjentów to osoby uzależnione, współuzależnione i wywodzące się z rodzin, w których przynajmniej jeden członek rodziny był uzależniony, więc w naszym społeczeństwie jest zalew osób DDA, a większość jednak nie popełnia samobójstwa.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1030)