Polska"Gdyby Fikus zwrócił się o akta SB o sobie, dziś by je dostał"

"Gdyby Fikus zwrócił się o akta SB o sobie, dziś by je dostał"

Gdyby Dariusz Fikus (nieżyjący już redaktor naczelny "Rzeczpospolitej") zwrócił się do Instytutu Pamięci
Narodowej o uznanie go za pokrzywdzonego przez służby specjalne
PRL, otrzymałby taki status - powiedział prezes IPN prof. Leon Kieres.

21.01.2005 | aktual.: 21.01.2005 19:29

Redakcja "Rzeczpospolitej" zwróciła się do nas o dostęp do dokumentów gromadzonych przez organa bezpieczeństwa PRL na temat redaktora Fikusa, my w Instytucie wykonaliśmy dużą część kwerendy w archiwach i udostępniliśmy odnalezione do tej pory dokumenty redakcji. Osobiście je przeglądałem i mogę powiedzieć, że według tego, co wiemy dziś, przysługuje status osoby pokrzywdzonej - powiedział Kieres, który - jak zaznaczył - uzyskał w tej kwestii stosowne zapewnienia.

Zapytany, jak odnosić się do tego, co w sprawie Fikusa rozpowszechniał kilka tygodni temu Krzysztof Wyszkowski - działacz gdańskiej opozycji i b. sekretarz redakcji "Tygodnika Solidarność" - Kieres odparł, że "nie wie, dlaczego i na jakiej podstawie pan Wyszkowski to mówił". Nie znam dokumentów, które pan Wyszkowski otrzymał. Znam dokumenty, z którymi zapoznała się redakcja "Rzeczpospolitej" - zaznaczył.

Pod koniec grudnia 2004 r. Wyszkowski oświadczył, nie podając szczegółów, że kierując swym rządem premier Tadeusz Mazowiecki świadomie tolerował wokół siebie osoby współpracujące z SB. Wśród tych osób wymienił Fikusa - współzałożyciela "Polityki", w latach 80. sekretarza Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, w latach 90. - szefa "Rzeczpospolitej".

B. opozycjonista Krzysztof Wyszkowski, komentując publikację "Rz" o zasobach archiwalnych IPN dotyczących Dariusza Fikusa, powiedział, że "działalność antykomunistyczna Fikusa była fikcją".

"Rz" opublikowała informacje z udostępnionych redakcji przez IPN archiwów SB. Wynika z nich, że Fikus i jego żona Magdalena byli obiektami rozpracowania operacyjnego, a informatorzy SB donosili na nich, zwłaszcza w okresie wydarzeń marcowych w 1968 r., a także w latach 70. i na początku 80.

To, co zamieściła "Rz" potwierdza moją opinię - powiedział Wyszkowski. Ponieważ, gdyby było cokolwiek z prawdy z antykomunistycznego zaangażowania Fikusa, które podawał i jest znane publicznie, to byłby tzw. figurantem sprawy operacyjnego rozpracowywania SB i wówczas IPN trafiłby na jego akta - powiedział Krzysztof Wyszkowski.

Zdaniem Wyszkowskiego, brak jakichkolwiek akt dot. Fikusa "jednoznacznie go obciąża". Fikus był członkiem elity komunistycznej władzy i z definicji musiał współpracować, co nie musi oznaczać agentury w sensie formalnym - dodał.

Wyszkowski uważa, że IPN wydając opinię ws. zawartości swoich archiwów dotyczących b. naczelnego "Rzeczpospolitej", nie miał wglądu do wszystkich dokumentów, m.in. zgromadzonych przez Wojskowe Służby Informacyjne. Doradzałbym więc prezesowi IPN Leonowi Kieresowi, aby sprawę teczki Fikusa nie uważał za zamkniętą - podkreślił.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)