Gdańskie uczelnie otwierają kolejne etapy rekrutacji
Medycyna, prawo i architektura. To od niezmienna czołówka najbardziej popularnych kierunków studiów, ale są też takie kierunki, które nie są aż tak atrakcyjne dla przyszłych studentów.
Od czasów, kiedy studia przestały być elitarne, a słowo student kojarzy się rektorom ze słowem pieniądze zaczęto otwierać coraz więcej niepotrzebnych kierunków, tylko po to, aby kadra miała pracę. Rzecznicy prasowi trójmiejskich uczelni wolą nie rozmawiać o kierunkach, na które jest więcej miejsc niż chętnych. Wówczas ogłaszają drugie, trzecie i kolejne rekrutacje, aby przyciągnąć tych, którzy - jak głoszą reklamy - przespali pierwsze terminy albo nie dostali się na wymarzone studia. To tylko mrzonki. Nieciekawy produkt próbuje się sprzedać w ładnym opakowaniu.
Na Uniwersytecie Gdańskim są trzy kierunki, które nie znalazły większego zainteresowania w oczach studentów - archeologia (0,69 kandydata na miejsce), filozofia (0,7) oraz Ochrona Środowiska (0,77) Na tych trzech kierunkach czeka jeszcze 450 wolnych miejsc.
Akademia Morska w Gdyni uruchomiła dodatkowy nabór na kierunek elektronika i telekomunikacja, funkcjonujący na Wydziale Elektrycznym. Uczelnia przygotowała tu 120 miejsc, w pierwszym etapie rekrutacji udział wzięło 227 osób, z których oryginał świadectwa - czyli ostateczne potwierdzenie chęci studiowania, wyraziło jedynie 70 osób.
Dużo lepiej na tym tle wypada Uniwersytet Medyczny, gdzie najmniej obleganym kierunkiem było zdrowie publiczne oraz zdrowie środowiskowe, gdzie w sumie na 60 miejsc zostało tylko 9 wolnych.
Zmiany organizacyjne szykują się na Politechnice Gdańskiej, gdzie po raz ostatni rekrutowano na europeistykę i nie ogłoszono naboru na informatykę oraz ekonometrię. Wśród edukacyjnej propozycji Politechniki Gdańskiej zdecydowanie najmniejszą popularnością w tym roku cieszyły się europeistyka (1,55), ochrona środowiska w języku angielskim (1,73) oraz technologie ochrony środowiska - 2,26 osoby na jedno miejsce.