PolskaGdański sąd umorzył sprawę wobec zabójcy 5-letniej córki. Biegli chcieli go wypuścić na wolność

Gdański sąd umorzył sprawę wobec zabójcy 5‑letniej córki. Biegli chcieli go wypuścić na wolność

• Sąd Okręgowy w Gdańsku umorzył w środę postępowanie karne wobec 32-letniego Mariusza L.
• Mężczyzna był podejrzany o zabicie 5-letniej córki
• Według biegłych psychiatrów mężczyzna w chwili popełnienia tego czynu był niepoczytalny

Gdański sąd umorzył sprawę wobec zabójcy 5-letniej córki. Biegli chcieli go wypuścić na wolność
Źródło zdjęć: © pixabay.com

25.05.2016 | aktual.: 25.05.2016 15:50

Ciało 5-letniej dziewczynki znaleziono w połowie kwietnia 2015 r. w gdańskim parku. Dziecko zmarło od kilkukrotnych uderzeń kamieniem w głowę. Kilka godzin po znalezieniu ciała, zatrzymano Mariusza L., ojca dziewczynki. Mężczyzna, który nadużywał alkoholu i narkotyków, przyznał się do zabójstwa. Jak ustalono, 16 kwietnia ubiegłego roku, w dniu zabójstwa Mariusz L. wyszedł na własne żądanie z oddziału detoksykacyjnego jednego z gdańskich szpitali. Do placówki zgłosił się sam i przebywał tam dwa dni. Po wyjściu poszedł do przedszkola po swoją córkę. W tym samym czasie, gdy znaleziono ciało dziewczynki, jej matka skontaktowała się z policją zaniepokojona losem córki, której nie zastała w przedszkolu.

Sąd umorzył w postępowanie karne wobec 32-letniego Mariusza L, ponadto orzekł środek zapobiegawczy w postaci umieszczenia go w "odpowiednim zakładzie psychiatrycznym". Decyzja sądu jest zgodna w całości z wnioskiem prokuratury. Uzasadnienie orzeczenia było niejawne, podobnie jak całe postępowanie sądowe w tej sprawie. Orzeczenie nie jest prawomocne.

Pierwszy zespół biegłych po kilkutygodniowej obserwacji mężczyzny uznał, że mężczyzna w chwili popełniania zabójstwa był niepoczytalny. Ocenili jednocześnie, że podejrzany - jeśli podejmie leczenie - nie będzie stanowił zagrożenia dla społeczeństwa. Lekarze ocenili, że mężczyzna mógłby leczyć się stacjonarnie, w warunkach ambulatoryjnych. Biegli nie widzieli także konieczności zastosowania środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia mężczyzny w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.

Prokuratura uznała tę opinię za "wewnętrznie sprzeczną i niejasną" i zdecydowała się zasięgnąć opinii innego zespołu biegłych. Drugi zespół biegłych psychiatrów uznał, że podejrzany w chwili popełniania czynu był niepoczytalny - nie miał możliwości rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Jednocześnie stwierdzili, iż aktualny stan zdrowia psychicznego mężczyzny wymaga poddania go leczeniu w zamkniętym zakładzie leczenia psychiatrycznego.

Badania toksykologiczne wykazały, że w momencie zatrzymania mężczyzna był pod wpływem marihuany oraz środków - głównie uspokajających, zaordynowanych mu na oddziale detoksykacyjnym.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)