Gdańsk przegrał prawie ćwierć miliona zł
Prawie ćwierć miliona złotych ma zapłacić miasto syndykowi masy upadłościowej Zakładów Mięsnych w Gdańsku za kilkuletnie bezprawne użytkowanie terenu upadłych zakładów.
01.02.2005 | aktual.: 01.02.2005 07:38
Taki wyrok wydał wczoraj gdański Sąd Okręgowy. Gmina nie zdecydowała jeszcze jakie kroki podejmie w tej sprawie. 244 tysiące 730 złotych to - według sądu - pieniądze, które syndyk stracił podczas kilkuletnich przepychanek o teren po byłych zakładach. - Kwota ta została ustalona zgodnie z opinią biegłego, który wyliczył zysk, jaki syndyk mógł uzyskać z tej nieruchomości, gdyby mógł nią dysponować - mówiła uzasadniając wyrok sędzia Katarzyna Przybylska.
Syndyk domagał się nieco ponad 300 tysięcy. Sąd jednak odjął od tej sumy opłatę za użytkowanie wieczyste terenu, którą to syndyk powinien uiścić. Sprawa sięga roku 1997 roku, kiedy to syndyk rozpoczął starania o przejęcie terenu byłych gdańskich Zakładów Mięsnych.
Przepychanki trwały do 2002 roku. Wówczas to użytkownikiem wieczystym, na mocy sądowego wyroku, został wreszcie syndyk. Jak twierdzi, przez te pięć lat, kiedy miasto bezprawnie użytkowało teren zakładu, stracił 300 tysięcy złotych. Bo mógł np. komuś sprzedać lub wydzierżawić część znajdujących się tam budynków. A że zakłady w tym czasie kilkakrotnie się paliły i były systematycznie dewastowane, w 2002 roku teren ten był wart o ponad ćwierć miliona złotych mniej niż pięć lat wcześniej.
Obie strony w tym czasie wielokrotnie przerzucały się odpowiedzialnością za opłakany stan liczącego 22 tysiące metrów kwadratowych terenu w centrum Gdańska. Jak podczas ostatniej rozprawy mówiła pełnomocnik syndyka, gdyby w 1998 roku miasto przekazało teren syndykowi, mógłby on korzystnie zbyć część nieruchomości. Miasto nie dbało o teren, nie przeprowadzało remontów, doprowadziło do dewastacji. Dlatego jest on obecnie wart o wiele mniej. Sprawa trafiła na sądową wokandę półtora roku temu. Wczorajszy wyrok nie jest prawomocny. - Jest to konsekwencja działań sprzed wielu lat - mówi Wiesław Bielawski, wiceprezydent Gdańska ds. polityki przestrzennej. - W tej chwili zastanawiamy się nad dalszymi krokami. Niewykluczone, że będziemy musieli pogodzić się z wyrokiem.
Czesław Romanowski (kw)