Gdańscy uczniowie głośno protestowali przeciwko likwidacji szkół
W popołudniowej manifestacji przed budynkiem gdańskiego LOT-u udział brało ponad 100 uczniów i nauczycieli z placówek, które mają przestać istnieć w dotychczasowej postaci. Według najnowszego planu szkoły o zbyt małej liczbie uczniów mają zostać połączone.
Organizatorzy szacowali, że na wiecu poparcia będzie nawet tysiąc osób. Jednak ostatecznie pod budynkiem gdańskiego LOT-u zjawiło się około setki protestujących. Byli to głównie uczniowie placówek przeznaczonych do połączenia i likwidacji. Plakatami i obecnością chcieli zamanifestować swoje przywiązanie do szkół.
- Zabiera się kawałek ciężkiej pracy, który dają od siebie nauczyciele. To jest draństwo i hańba. Adamowicz musi odejść. Nie może zostać, skoro sięga po tak drastyczne środki, jak likwidacja placówek - mówi jedna z rozemocjonowanych matek.
Pochód w kierunku urzędu miejskiego wyruszył punktualnie o godz. 16.30. Pod drzwiami magistratu czekali kolejni niezadowoleni - m. in. dzieci uczące się w Pałacu Młodzieży ze swoimi transparentami. Manifestanci stali przed każdym wejściem do budynku.
- Nie oddamy naszej szkoły. Zaczęłam tę szkołę i tę szkołę chcę ukończyć. Jak nas zlikwidują to kto będzie w Gdańsku strzyc włosy - retorycznie pyta jedna z uczennic Zespołu Szkół Zawodowych nr 9 w Gdańsku. - Część nowych nauczycieli, nowe miejsce, a i droga do szkoły mi się wydłuży - dodaje uczennica.
Na godz. 17.00 zostało zorganizowane spotkanie urzędników miejskich z reprezentantami gdańskiej edukacji. Jednak po chwili na salę wpuszczono wszystkich chętnych, łącznie z uczniami. I to oni zdominowali debatę. Wypowiedzi urzędników przerywał, skandujący tłum. Wznoszono nieprzychylne urzędnikom hasła takiej jak "kłamca", "sam się zlikwiduj" oraz "precz z Adamowiczem". W takiej atmosferze minęło pierwsze 40 minut spotkania. Dopiero wtedy, rozpoczęto zadawanie pytań o przyszłość Pałacu Młodzieży. Emocje jednak wciąż nie opadały. Na korytarzu urzędu pojawili się strażnicy miejscy i ochrona budynku, natomiast spokój przed budynkiem zabezpieczał patrol policji.
Osią sporu pomiędzy rodzicami i nauczycielami z jednej strony a władzami miasta jest przyszły kształt gdańskiej oświaty. W grudniu radni przegłosowali uchwałę intencyjną dotyczącą zmian w gdańskim szkolnictwie. Sprawa nabrała rozgłosu, gdy urzędnicy zaczęli planować zmiany. Spotkało się to z protestem rodziców, którzy nie byli wcześniej informowani o planach radnych. Przed podjęciem uchwały intencyjnej nie było żadnych konsultacji społecznych.
- Nasza propozycja to efekt rzetelnych analiz, które miały odpowiedzieć na pytania: jak kształcić efektywnie, przy jednoczesnej racjonalizacji oferty i kosztów - mówił w ubiegłym tygodniu Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej.
Niepokój rodziców wzbudziły wiadomości o planowanym połączeniu Zespołu Szkół Zawodowych nr 9 z Zespołem Szkół Architektury Krajobrazu i Handlowo-Usługowych w gmachu jednej z placówek. Budynek drugiej ma zostać przekazany ośrodkowi szkolno-wychowawczemu. Zmiany te są tłumaczone niskim wykorzystaniem potencjału szkoły oraz wysokich kosztach utrzymania.