Gazprom: Ukraina dalej kradnie
Rosyjski Gazprom zarzucił Ukrainie, że wciąż dokonuje nielegalnego poboru gazu, który jest przesyłany przez jej terytorium dla odbiorców w Europie.
03.01.2006 | aktual.: 03.01.2006 13:06
Premier Rosji Michaił Fradkow zaapelował do Unii Europejskiej o wywarcie presji na Ukrainę. W Moskwie ma dojść do wznowienia rosyjsko-ukraińskich negocjacji gazowych.
Według danych Gazpromu, Ukraina ukradła ponad 118 mln metrów sześciennych gazu. Rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow poinformował, że koncernowi udało się całkowicie zrekompensować europejskim odbiorcom wielkość dostaw pomniejszonych przez Ukrainę.
Kuprijanow powiedział, że taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność i że Ukraina wcześniej czy później będzie musiała zapłacić za cały ukradziony gaz.
Premier Fradkow zaapelował do Unii Europejskiej, by wywarła nacisk na Ukrainę w celu zapewnienia przesyłu całego gazu, jaki przekazuje Rosja do krajów UE - podała agencja RIA-Nowosti.
W liście do Brukseli Fradkow zapewnił, że Moskwa jest gotowa do dotrzymania swych zobowiązań w kwestii dostaw. Zastrzegł jednak możliwość pojawienia się trudności, jeśli, jak to ujął, "Ukraina będzie nielegalnie korzystać z tego gazu".
Gazprom oskarża Ukrainę o podbieranie gazu przeznaczonego dla europejskich odbiorców, czemu Kijów zaprzecza.
Sprawa gazu nie przestaje być tematem numer jeden w Europie Zachodniej, która 25% zużywanego przez siebie tego surowca dostaje z rosyjskiego Gazpromu.
Wiele osobistości świata zachodniego zaapelowało do pozostających w sporze stron o polubowne jego rozstrzygnięcie.
Wiceprezydent Gazpromu Aleksandr Miedwiediew powiedział, że ma dojść do spotkania przedstawicieli koncernu Gazprom i ukraińskiego Naftohazu.