"Gazeta Polska" vs. sędziowie. "Precz z komuną" kontra "wolne sądy"
Rozpoczął się proces sędziów z Krakowa, który wytoczyli pozew "Gazecie Polskiej". Na korytarzu Sądu Okręgowego w Warszawie starli się na hasła zwolennicy obu stron.
28.12.2018 | aktual.: 28.12.2018 13:52
W piątek w warszawskim Sądzie Okręgowym rozpoczął sie proces, który blisko 50 krakowskich sędziów wytoczyło "Gazecie Polskiej", której redaktorem naczelnym jest Tomasz Sakiewicz. Dotyczy on słów premiera Mateusza Morawieckiego, który na łamach "GP" zasugerował, że w krakowskim Sądzie Okręgowym działała zorganizowana grupa przestępcza. Sędziowie apelowali o zamieszczenie sprostowania tych słów. "GP" odmówiła.
W sądzie zgromadzili się przedstawiciele Klubów "Gazety Polskiej" a także Komitetu Obrony Demokracji, w koszulkach z napisami "Konstytucja". Jedni krzyczeli "Precz z komuną", drudzy odpowiadali skandując hasło "Wolne sądy".
Kolejna rozprawa ma odbyć się 11 stycznia. Wówczas ma zapaść wyrok w tej sprawie.
Sakiewicz: haniebna próba cenzury
Redaktor naczelny pisma, Tomasz Sakiewicz nazwał pozew sędziów "haniebną próbą cenzury". - Autoryzowana wypowiedź premiera jest niezwykle ważnym wydarzeniem politycznym. W dodatku została podparta mocnymi faktami, powszechną wiedzą o tym, co działo się w sądzie krakowskim. Próba ocenzurowania tego typu wypowiedzi, jest jedną z najbardziej haniebnych form cenzury, jaką w ogóle można wymyślić - stwierdził na początku grudnia w rozmowie z portalem niezalezna.pl Sakiewicz.
- Mam nadzieję, że aktywna w obronie sprawiedliwości Komisja Europejska zajmie się problemem cenzurowania przez sądy prasy w Polsce - dodał redaktor naczelny "GP"
W czerwcu, przed spotkaniem z wiceszefem Komisji Europejskiej Fransem Timmermansem, premier Mateusz Morawiecki udzielił "Gazecie Polskiej" obszernego wywiadu. W rozmowie z Tomaszem Sakiewiczem oraz Katarzyną Gójską odpowiadał m.in. na pytania dotyczące sądownictwa.
Morawiecki: wszystko wskazuje na to, że działa tam zorganizowana grupa przestępcza
Rozmowa przeprowadzana była krótko po tym, jak sędziowie z krakowskiego "okręgu" - w oficjalnych uchwałach - wyrazili wotum nieufności wobec nowej prezes tegoż sądu i domagali się odwołania jej ze stanowiska, wypowiadając jej posłuszeństwo. Właśnie tej sytuacji dotyczyło jedno z pytań do premiera.
Dziennikarze "Gazety Polskiej" pytali premiera, czy jego zdaniem "mamy pełzający bunt władzy sądowniczej". "Stowarzyszenia sędziów apelują do zagranicznych instytucji o ingerencję w wewnętrzne sprawy RP. W Krakowie sędziowie wystąpili przeciwko prezes powołanej przez ministra sprawiedliwości" - podawali przykłady prowadzący wywiad.
- W mojej opinii szczególnie znamienny jest przykład sądu z Krakowa. Będę zachęcał przewodniczącego Timmermansa, aby się przyjrzał temu przypadkowi bardzo uważnie. Wszystko wskazuje na to, że działa tam zorganizowana grupa przestępcza - odparł premier Morawiecki.
Sędziowie z Krakowa uznali, że słowa premiera Morawieckiego są kłamstwem i zażądali od redakcji ich sprostowania. Redakcja jednak tego nie zrobiła.