Garwolin. Ordynator oddziału dziecięcego rezygnuje. "Sytuacja jest dramatyczna"

Kolejne odziały w szpitalach są zamykane z powodu braku lekarzy. Wypowiedzenie złożyła właśnie ordynator oddziału dziecięcego szpitala w Garwolinie. – Zostało u nas dwóch lekarzy. Musiałam odejść, bo inaczej mogłoby się to skończyć tragedią – mówi Wirtualnej Polsce dr Małgorzata Wielopolska. Lekarka opowiada o ogromnym zmęczeniu i przepracowaniu.

Garwolin. Ordynator oddziału dziecięcego rezygnuje. "Sytuacja jest dramatyczna"
Źródło zdjęć: © PAP | Przemysław Piątkowski
Magda Mieśnik

Lekarka jest ordynatorem oddziału dziecięcego Szpitala Powiatowego w Garwolinie. Właśnie złożyła wypowiedzenie i odejdzie z pracy z końcem października. – Na oddziale jest dwóch lekarzy specjalistów, którzy muszą też obsługiwać SOR. Pieniądze, które się za to otrzymuje, nie są w stanie wyrównać tego, z czym musimy się mierzyć. Potrzebni są ludzie – mówi lekarka.

I wyjaśnia powody odejścia z pracy. - Złożyłam wypowiedzenie, bo z sześcioosobowego zespołu, który pracował na oddziale i na SOR-ze, odeszły cztery osoby. Dwie nie dadzą sobie rady z ogromem pracy, jaki tu jest. Biorę odpowiedzialność za pacjentów, a w tej sytuacji nie mogę im zapewnić prawidłowej opieki – mówi dr Wielopolska.

Podkreśla, że ona, ale też pozostali lekarze są bardzo zmęczeni. – W związku z mniejszą liczbą pracowników mamy dużo więcej pracy. Musimy bardzo dużo dyżurować. Bardzo odczuwam zmęczenie. Boję się, że przez to w końcu popełnię błąd. Na cztery weekendy miałam cztery dyżury. Nie spędziłam ani dnia z rodziną. Mam 60 lat i mniejszą wydajność niż młodzi. Nie starcza mi już sił na taką pracę. To przestaje być bezpieczne – podkreśla lekarka.

Tym bardziej, że mali pacjenci trafiają na odział nie tylko z infekcjami, ale także z zapaleniem opon mózgowych, krwotokami i problemami z sercem. Przemęczeni lekarze nie stanowią gwarancji właściwej opieki.

Na oddziale dziecięcym garwolińskiego szpitala sytuacja kadrowa jest dramatyczna, ponieważ dwie lekarki urodziły dzieci i przebywają na urlopach macierzyńskich, a kolejna osoba musi odbywać staż w innej placówce. – Od listopada ubiegłego roku szukamy nowych lekarzy. Nikt się nie zgłosił. Dzwoniłam do innych szpitali w regionie, ale tam sytuacja jest taka jak u nas. W Kozienicach na oddziale dziecięcym też są tylko dwie osoby – mówi załamana ordynatorka.

Problem niewystarczającej kadry dotyczy większości szpitali w Polsce. Z tego powodu zamykane są kolejne oddziały. Z szacunków wynika, że obecnie brakuje około 50 tysięcy lekarzy. – Warunki wszędzie są takie same. Lekarz specjalista zarabia 6,7 tys. zł brutto plus płatne dyżury. W szpitalach akademickich w dużych miastach nie ma takiego problemu, bo tam są studenci. Padają zaś oddziały w szpitalach powiatowych, bo nie ma dopływu świeżej kadry. Starsi lekarze idą na emeryturę, młodzi na urlopy macierzyńskie – mówi dr Wielopolska.

Czy jej odejście oznacza zamknięcie oddziału dziecięcego? Od 1 listopada zostanie tam tylko jeden lekarz. Szpital cały czas szuka nowych. Nad rozwiązaniem problemu będzie radziło Starostwo Powiatowe.

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (326)