G‑8, G‑9, a może G‑10?
Wobec wzrostu znaczenia krajów rozwijających się przywódcy ośmiu potęg gospodarczych zebrani na szczycie w Sea Island rozważali rozmaite propozycje odbywania regularnych spotkań z takimi krajami jak Chiny i Indie.
Premier Kanady Paul Martin zaproponował, aby oprócz szczytów G-8 zwoływać spotkania przywódców Grupy 20, obejmującej oprócz USA, W. Brytanii, Japonii, Niemiec, Francji, Włoch, Kanady i Rosji także 12 innych ważnych krajów.
Premier Włoch Silvio Berlusconi powiedział, że przywódcy Ósemki myślą o zaproszeniu Chin i Indii, by weszły na stałe w skład ich klubu. "Nie ma wielkiego sensu, żebyśmy rozmawiali o gospodarce przyszłości bez dwóch krajów, które są bohaterami sceny światowej" - powiedział Berlusconi reporterom podczas przerwy w obradach szczytu.
W ostatnich latach gospodarka Chin i Indii, kolosów mających po przeszło miliard mieszkańców, rosła w bardzo szybkim tempie. Pod względem wielkości produktu krajowego brutto obliczanego według parytetu siły nabywczej Chiny są na drugim miejscu na świecie, po USA i przed Japonią, a Indie na czwartym, przed Niemcami, Francją i W. Brytanią. Dochód per capita w Chinach i Indiach jest jednak nadal znacznie mniejszy niż w państwach G-8.
Berlusconi powiedział, że przywódcy Ósemki rozmawiali o sile gospodarki chińskiej i o tym, że nie krępuje jej ustawodawstwo związkowe, takie jak obowiązuje na Zachodzie. "Ale powiedzieliśmy, że nie powinniśmy bać się Chin, bo jest to olbrzymi rynek zbytu, i wysunięto pomysł, żeby poprosić Chiny i Indie do przyłączenia się do G-8 i przeobrażenia jej w G-9 lub G-10" - dodał Berlusconi.