Fryderyki 2010 w hołdzie ofiarom katastrofy
Grupa Hey otrzymała najwięcej, bo sześć Fryderyków 2010. W tym roku listę laureatów jedynie odczytano na zakończenie specjalnego koncertu "Fryderyk 2010. Artyści w hołdzie ofiarom katastrofy lotniczej w Smoleńsku".
19.04.2010 | aktual.: 19.04.2010 23:47
Od 15 lat Fryderyki, jedne z najbardziej prestiżowych muzycznych wyróżnień w Polsce, wręczane są podczas hucznych gal. Ceremonia, która odbyła się 19 kwietnia w Bazylice oo. Salezjanów w Warszawie przyjęła nostalgiczny ton i odmienną formę. Podczas uroczystego koncertu "Fryderyk 2010. Artyści w hołdzie ofiarom katastrofy lotniczej w Smoleńsku" ogłoszenie laureatów miało jedynie symboliczny wymiar.
Autorem Roku została Katarzyna Nosowska, a jej zespół Hey został wyróżniony za Album Roku Rock i Piosenkę Roku "Kto tam? Kto jest w środku?"; został też Grupą Roku. Hey został wyróżniony także za Wydawnictwo Specjalne - Najlepsza oprawa graficzna; produkcja muzyczna - Marcin Bors oraz Paweł Krawczyk za album "Miłość!Uwaga!Ratunku!Pomocy!".
Wokalistką Roku została Gaba Kulka, Wokalistą Roku Tomasz (Lipa) Lipnicki.
Złotymi Fryderykami uhonorowano Ewę Demarczyk i Wojciecha Karolaka.
Do tej pory gala wręczenia złotych statuetek zaprojektowanych przez Dorotę Dziekiewicz-Pilich podzielona była na dwie ceremonie: poświęcone muzyce poważnej i druga - rozrywkowej. W tym roku zrezygnowano z wielkiego show z udziałem gwiazd polskiej estrady w Teatrze Polskim, na rzecz kameralnego koncertu dedykowanego pamięci ofiar.
- Postanowiliśmy zmienić dwie gale Fryderyków w jeden specjalny koncert "Artyści w hołdzie ofiarom katastrofy - Fryderyk 2010" po to, żeby podkreślić nie tylko cześć i pamięć, ale również szacunek dla rodzin i szczególny moment dla naszego państwa. Artyści chcieli w jakiś sposób wyrazić to, co czują, a najlepiej robią to przez muzykę. Na 80-minutowy koncert wyczytanie laureatów zajmie zaledwie 2 minuty, więc ma to być mały, taktowny, bardzo proporcjonalny element tej gali - powiedział przed koncertem Stanisław Trzciński, współwłaściciel STX Jamboree, jednego z organizatorów koncertu.
Skromna dekoracja, biało-czerwona flaga z czarnym kirem, podobnie jak wybór Bazyliki oo. Salezjanów nie były przypadkowe. To tu od czterech lat przyznawane są Fryderyki w kategorii muzyki poważnej.
Koncert otworzył fragment oryginalnego nagrania piosenki "Dziwny jest ten świat" Czesława Niemena. I to była swoista klamra spinająca koncert - ten sam utwór zabrzmiał na finał. Tego wieczoru rozbrzmiały m.in. utwory: "Cichy zapada zmrok" w wykonaniu Anny Marii Jopek, "Wracam do domu" - w wykonaniu Justyny Steczkowskiej, "Wiosna przyjdzie i tak" - który zaśpiewała Kayah. Była także muzyka Chopina w interpretacji Wojciecha Olejniczaka oraz wzruszające recytacje Krzysztofa Kolbergera.
Na jednej scenie wystąpili w wyjątkowym repertuarze zarówno muzycy jazzowi jak i popowi. - Jest to koncert spokojny, nastrojowy, być może niektórzy powiedzą, że żałobny, ale ma on też być pewną nauką na przyszłość i refleksją nad tym, czy jest w tym tunelu jakieś światełko. Stąd pomysł na finał - piosenkę "Dziwny jest ten świat". Wszyscy artyści uznali ją za wybitny utwór, jest ona również jednym z najwybitniejszych laureatów Złotego Fryderyka. Ten utwór mówi to, co większość artystów bardzo chciałaby wyrazić i daje światełko nadziei, że "ludzi dobrych woli jest więcej" - powiedział Trzciński.
Koncert zakończył "Dziwny jest ten świat" w aranżacji Adama Sztaby na 12 instrumentów smyczkowych w wykonaniu artystów biorących udział w koncercie, m.in. Kayah, Justyny Steczkowskiej, Doroty Miśkiewicz i Maryli Rodowicz. Dołączyli do nich m.in. Ewa Bem, Kuba Badach oraz Piotr Cugowski.