"Fryderyk Chopin" na żyletki? PZU nie chce płacić
PZU nie chce płacić za remont uszkodzonego, szkoleniowego żaglowca "Fryderyk Chopin" - powiedział poinformował kapitan Krzysztof Baranowski, pomysłodawca i założyciel fundacji prowadzącej "Szkołę pod Żaglami", korzystającej ze statku.
30.11.2010 | aktual.: 07.12.2010 19:45
- Taką wiadomość otrzymaliśmy od armatora. Nie wiem, jak to komentować. W pierwszym odruchu armator (Europejska Wyższa Szkoła Prawa i Administracji w Warszawie) zapowiedział pozew do sądu, ale nie widział jeszcze uzasadnienia, które ma być dostępne w piątek - zaznaczył Baranowski.
- Brzmi to bardzo niepokojąco. Statek jest ubezpieczony w PZU od 20 lat. Sam go ubezpieczałem. Może oznaczać, że pójdzie na żyletki - dodał Baranowski.
Pod koniec października "Fryderyk Chopin" stracił oba maszty przy sztormowej pogodzie w odległości ok. 160 km na południowy zachód od wysp Scilly na Atlantyku i został odholowany do portu Falmouth w Kornwalii, gdzie nadal przebywa. 36 gimnazjalistów musiało przerwać rejs na Karaiby i wróciło autokarami do kraju.
Oględzin statku dokonał rzeczoznawca PZU i sporządził raport. Koszt remontu statku na miejscu, w stoczni Penndenis w Kornwalii, oceniany jest na 900 tys. złotych, zaś w stoczni w Polsce na 700 tys.-1,5 mln zł. Koszt odpowiada około jednej trzeciej wartości statku, a w PZU ubezpieczony był do pełnej wartości - zaznacza Baranowski.
Rzecznik prasowy PZU Michał Witkowski powiedział, że do końca tygodnia PZU przekaże armatorowi żaglowca pisemną decyzję ws. odszkodowania za likwidację szkody.
- Obecnie trwa proces likwidacji szkody związanej z polisą ubezpieczeniową "Fryderyka Chopina". Decyzja będzie podjęta zgodnie z zawartą umową ubezpieczenia - powiedział Witkowski.
Zaznaczył, że nie może ujawnić opinii publicznej, jaka to będzie decyzja, ani jej w żaden sposób komentować. - Ustawa o działalności ubezpieczeniowej nakłada na zakład ubezpieczeń tajemnicę dotyczącą konkretnych umów ubezpieczenia. Za jej niedotrzymanie grozi sankcja karna - wyjaśnił.
- Mogę jednak zapewnić, że decyzja zostanie szczegółowo uzasadniona, a armator otrzyma całą dokumentację przygotowaną w związku z likwidacją szkody. Tak jest w przypadku każdej szkody - powiedział rzecznik PZU. Dodał, że jeżeli armator uzna to za stosowne, będzie mógł całą tę dokumentację pokazać opinii publicznej.
- W przypadku ubezpieczeń każda decyzja jest podejmowana po dokładnej analizie zdarzenia, każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie, a decyzje wynikają z zawartej umowy ubezpieczenia - zaznaczył.
Fundacji "Szkoła pod Żaglami" zależy, by remont przeprowadzić w Anglii, ponieważ umożliwiłoby to wznowienie przerwanego rejsu w stosunkowo krótkim czasie. Od różnych firm Fundacja otrzymała oferty pomocy - m.in. od gdańskiego żaglomistrza Sail Service oraz od gliwickiej firmy SPLOT produkującej liny i sznurki.
- Myśmy (Fundacja) zadeklarowali, że postawimy cały stały i ruchomy takielunek wart ok. 300 tys. zł., ale główna trudność polega na specjalistycznych umiejętnościach szkutniczych. 20 lat temu taką pracę wykonaliśmy z kpt. Ziemowitem Barańskim (kapitanem "Chopina") w niewielkim zespole ludzi. Teraz chcieliśmy zebrać tę samą ekipę i wykonać pracę własnym sumptem, gdy stocznia angielska będzie robić maszty, ale w tej sytuacji ręce opadają - skarży się Baranowski.
Kapitan Baranowski jest legendą polskiego żeglarstwa, pierwszym Polakiem, który dwukrotnie opłynął samotnie kulę ziemską.