Friedrich Merz i Jarosław Kaczyński chcą przełamać impas w relacjach Polski z Niemcami. Kulisy spotkania w Warszawie

Jarosław Kaczyński widzi w liderze niemieckiej opozycji Friedrichu Merzu szansę na zbudowanie nowych relacji z naszym sąsiadem. Niewykluczone bowiem, że Merz zostanie kolejnym po Olafie Scholzu kanclerzem Niemiec. Dlatego już dziś prezes PiS chce rozmawiać z liderem CDU o kluczowych z naszego punktu widzenia tematach: wojnie w Ukrainie i pomocy dla tego kraju, polityce obronnej i energetycznej, a także reparacjach wojennych. Ale nie tylko PiS widzi polityczny potencjał w spotkaniu z niemieckim politykiem. Również Merz ma interes, by utrzymywać dobre relacje z obozem władzy w Polsce.

Jarosław Kaczyński i Friedrich Merz mają wspólny polityczny interes
Jarosław Kaczyński i Friedrich Merz mają wspólny polityczny interes
Źródło zdjęć: © AFP, PAP | AFP, PAP
Michał Wróblewski

- Friedrich Merz potrafił jednoznacznie skrytykować politykę byłej kanclerz Niemiec Angeli Merkel wobec Rosji. A przecież Merkel to była koleżanka Merza z CDU - przypomina w rozmowie z Wirtualną Polską Radosław Fogiel, poseł PiS i Sekretarz ds. Międzynarodowych tej partii.

To m.in. kontakty naszego rozmówcy zaowocowały spotkaniem polityków z niemieckiego Bundestagu z kierownictwem PiS w Polsce. - Z inicjatywą spotkania z liderami naszego obozu wyszedł sam Friedrich Merz - podkreśla Radosław Fogiel.

Liderzy PiS spotykają się z Merzem - liderem największej formacji opozycyjnej w Niemczech, której przewodziła do niedawna Angela Merkel - w środę w Warszawie. Spotkanie odbywa się w siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie.

Zarówno jedna, jak i druga strona, ma w tych rozmowach swój interes. I to istotny.

PiS chce powiedzieć: "sprawdzam"

Friedrich Merz wyszedł z inicjatywą spotkania z władzami obozu władzy w Polsce, bo - jak pisze "Der Spiegel" – "w rozmowach z kierownictwem politycznym w Polsce upatruje szans na uspokojenie sytuacji po masowej krytyce, jaka spadła na jego kraj z powodu opieszałej wymiany czołgów". 

Przypomnijmy: Polska, podobnie jak inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej, wysłała do Ukrainy zmodyfikowane, poradzieckiej konstrukcji, czołgi. Powód? Opieszałość niemieckiego rządu z kanclerzem Szholzem na czele, który obiecał przekazać nam nowocześniejszy sprzęt, czego dotychczas nie zrobił. 

Friedrich Merz - jak podkreślają niemieckie media - skrytykował w swoim oświadczeniu kanclerza Olafa Scholza za jego znikome zaangażowanie w tej sprawie. "W obliczu rosyjskiego ataku na Ukrainie i nieudanego programu wymiany czołgów frakcja CDU/CSU zabiega o podtrzymanie ścisłych kontaktów z Polską i Litwą" - napisał lider niemieckiej opozycji.

- Ten temat z pewnością będzie przedmiotem rozmów z władzami Prawa i Sprawiedliwości. Przy okazji zapytamy, czy polityka lidera CDU będzie znacząco różnić się od tej prowadzonej przez Angelę Merkel czy Olafa Scholza - mówi Wirtualnej Polsce Radosław Fogiel.

Jak podkreśla polityk PiS, dotychczasowe wypowiedzi Merza "napawają optymizmem". Jednak politycy PiS mimo to chcą powiedzieć liderowi niemieckiej opozycji: "sprawdzam".

PiS stawia na reparacje

Jak mówi nam inny polityk PiS zorientowany w sprawie, Friedrich Merz faktycznie "robi politykę w kontrze do Scholza", ale "pytanie, na ile jest to szczere". - Niemniej widzimy dużą szansę w Merzie na poprawę naszych stosunków z niemieckimi partnerami - słyszymy w PiS.

Jeden z wiceministrów spraw zagranicznych twierdzi nawet, że Friedrich Merz jest "jednym z najbardziej propolskich niemieckich polityków".

Czy to oznacza, że lider CDU będzie otwarty na rozmowy z władzami PiS na temat reparacji wojennych dla Polski za straty w II wojnie światowej? - Na pewno temat ten zostanie podjęty w rozmowach z Friedrichem Merzem - mówi nam polityk PiS zaangażowany w sprawę. I dodaje, że "władze PiS mają w stosunku do Merza nadzieję na reset w tej sprawie i zmianę podejścia Niemiec w przyszłości".

Merz jednak - czemu dawał już wyraz w swoich wystąpieniach - jest sceptyczny wobec żądań Polski dotyczących reparacji. Rząd PiS - przynajmniej deklaratywnie - nie zamierza jednak odpuszczać.

Reparacje wojenne to temat, który regularnie pojawia się w przekazie PiS od lat. Nie inaczej jest podczas letniego objazdu Jarosława Kaczyńskiego po Polsce. Lider PiS zapowiedział już, że 1 września 2022 roku "na stół położymy pierwszy tom tych dokumentów odnoszących się do strat poniesionych przez Polskę i będziemy tę sprawę podnosili na arenie międzynarodowej".

- Niemcy się z nami nie rozliczyły. Jesteśmy ciągle wierzycielem Niemiec i to w wielkiej skali. To nie chodzi tylko o reparacje czy odszkodowania, chodzi także o rozliczenie moralne - powiedział kilka dni temu prezes PiS na jednym ze spotkań. Jak podkreślił: "my tego nie popuścimy". "Oni zhańbili się potwornie w czasie wojny, ale też po wojnie, w tych demokratycznych Niemczech, tych na Zachodzie, też się zhańbili. I trzeba o tym pamiętać. I trzeba mieć odwagę, by o tym mówić. Nie wolno ustąpić różnego rodzaju szantażom" - mówił Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS ma uprzedzić Merza w bezpośredniej rozmowie, że polskie władze przedstawią wkrótce raport na temat reparacji.

Polityka energetyczna priorytetem

Jeszcze istotniejsze będą rozmowy na temat polityki energetycznej w obliczu kryzysu gazowego w Europie. W przeszłości Merz odcinał się m.in. od krytykowanego w Polsce gazociągu Nord Stream 2. "Moim zdaniem poważnym błędem ze strony Niemiec było to, że od samego początku nie zajęły stanowiska w tej sprawie wspólnie ze swoimi europejskimi partnerami" - komentował lider CDU na początku tego roku.

W styczniu 2022 Merz mówił, że "kolejnym błędem strategicznym było klasyfikowanie Nord Streamu 2 jako prywatnego projektu". "W obecnej sytuacji nawet kanclerz Olaf Scholz nie może już dłużej podtrzymywać tej iluzji. Problem polega jednak na tym, że skoro niemiecka energetyka odchodzi od węgla kamiennego, brunatnego i energii jądrowej, to staje się bardzo uzależniona od gazu. Niemcy w ten sposób stały się bardzo uzależnieni od Rosji" - oznajmił Friedrich Merz.

Dziś niemiecki polityk otwarcie przyznaje, że popiera atom i domaga się przedłużenia pracy niemieckich elektrowni jądrowych.

Niemcy w głównym nurcie kampanii PiS

Jarosław Kaczyński liczy na otwartość lidera CDU. Zwłaszcza że prezes PiS nie bardzo wyobraża sobie współpracę z obecnym kanclerzem Niemiec.

- Olaf Scholz oświadczył niedawno, że Berlin jest gotowy, aby stanąć na czele Unii Europejskiej, która musi się stać unią geopolityczną. Ile razy Niemcy się biorą za europejskie sprawy, to za każdym razem z tego jest nieszczęście. Do kolejnego nieszczęścia nie dopuśćmy - mówił niedawno Kaczyński.

Lider PiS zaznaczał, że Niemcy nie mają "żadnych przesłanek do tego, żeby Europie przewodzić". - A przede wszystkim nie mają przesłanek moralnych - wskazywał.

Kaczyński wiązał nawet bezpośrednio politykę Niemiec z wybuchem wojny w Ukrainie. - Niemcy, które były przez wiele lat pod daleko idącą kontrolą ze strony państw zachodnich, kiedy zaczęli uprawiać już politykę samodzielną, to co z niej wyszło? Wojna na Ukrainie. I to wszystko, co mamy z gazem, co mamy z inflacją - wyliczał prezes PiS.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Słabość Scholza siłą Merza

Nie wiadomo, jak na tezy Jarosława Kaczyńskiego reaguje Friedrich Merz. Wiadomo za to, że liderowi CDU bardzo zależy na coraz słabszej pozycji kanclerza Olafa Scholza, z którym władze PiS nie mają i nie zamierzają mieć żadnych relacji.

Merz na swoim krajowym podwórku powtarza to, co chcą usłyszeć niemieccy obywatele. To on stara się skutecznie odczytywać nastroje społeczne, w przeciwieństwie do Scholza. Lider CDU wykorzystuje fakt, iż obecny kanclerz Niemiec - pełniący swój urząd zaledwie kilka miesięcy - jest dziś słaby jak nigdy i ma słabe poparcie wśród niemieckiego społeczeństwa.

Dwuznaczne zachowanie rządu Scholza wobec Rosji - jak wskazują niektórzy analitycy - może doprowadzić nawet do zmiany władzy w tym kraju. A Merz po władzę chce sięgnąć od dawna.

Odwieczna rywalizacja z Merkel

Merz szefem CDU - a tym samym liderem opozycji - został w styczniu 2022 roku. Delegaci na kongresie partii wybrali go większością aż 94,6 procent głosów. To ukoronowanie starań Merza o tę funkcję.

Kiedy w 2018 roku Angela Merkel ogłosiła swoje odejście z funkcji przewodniczącej partii, Merz stanął do wyścigu. Musiał jednak ustąpić miejsca Annegret Kramp-Karrenbauer, a wiosną 2021 roku Arminowi Laschetowi. W partii oboje poparli kurs kanclerz Merkel.

Merz nigdy tego nie zrobił. Zawsze pozostawał krytyczny wobec Merkel i zachowywał wobec niej duży dystans.

Merz był młodą gwiazdą chadeków w początkowych latach kariery politycznej Merkel. Ambitnemu konserwatyście wieszczono świetlaną przyszłość, dopóki młoda współpracowniczka kanclerza Helmuta Kohla nie zabiła jego politycznej kariery. Najpierw Merkel pozbawiła go pozycji lidera parlamentarnej frakcji CDU/CSU i znaczenia w partii, a tym samym pogrzebała nadzieje na fotel kanclerza.

Pomimo tego, że Merz bez trudu raz za razem dostawał się do Bundestagu, rola szeregowego posła go nie zadowalała. Nie miał jednak szans na wygryzienie "tej kobiety, która nigdy nie powinna zostać kanclerzem", jak kiedyś miał prywatnie wyznać. W związku z tym w 2009 r. zrezygnował z życia politycznego i zajął się karierą prawniczą i biznesową. Tutaj też odnosił sukcesy.

Oficjalnie na jakiś czas Merz z polityki zniknął, ale najwyraźniej o niej nie zapomniał. Do wyścigu po partyjną schedę po Merkel zgłosił się… nazajutrz po ogłoszeniu, że obecna szefowa CDU nie będzie już ubiegała o stanowisko przewodniczącej. Merz swój cel osiągnął. Jednak już wtedy mało kto wierzył przy tym, że Merza zadowoli rola partyjnego lidera.

- Angela Merkel nigdy nie chciała dopuścić, by wyrósł u jej boku konkurent wewnątrz partii. Nie chciała, by ktoś jej zagrażał. Dlatego doprowadziła do skutecznego wypchnięcia Merza z polityki w 2004 roku. Później zajął się biznesem i zrobił dużą karierę. Jest bardzo zamożnym człowiekiem, ale po rezygnacji Merkel z przewodniczenia CDU w 2018 r. od razu wrócił do wielkiej polityki. Po kilku latach starań, wreszcie teraz, udało musi się objąć przywództwo w partii. Teraz ma zamiar ją odrodzić - mówi Wirtualnej Polsce dr Anna Kwiatkowska z Ośrodka Studiów Wschodnich

Merz kanclerskich ambicji nigdy się nie wyzbył. Szansą dla niego było wyraźnie odcięcie się od dotychczasowej polityki byłej kanclerz. Wielokrotnie Merz powtarzał, że nie miał nic wspólnego z kontrowersyjnymi decyzjami podejmowanymi w ostatnich latach przez rząd w Berlinie.

Tak samo dziś zdecydowanie odcina się od tego, co robi kanclerz Scholz. Merz widzi w tym swoją wielką szansę.

- Merz ma ogromne ambicje, to po nim widać. Gdy przemawia w Bundestagu lub występuje w debatach telewizyjnych, jest pełen wigoru, pomysłów, jest sprawny merytorycznie. Jednak należy pamiętać, że Merz zbliża się do siedemdziesiątki. On wie, że to jego ostatni moment na zawalczenie o pełnię władzy - przekonuje dr Anna Kwiatkowska.

Podczas wizyty w Polsce Merz ma spotkać się także z premierem Mateuszem Morawieckim oraz liderem PO Donaldem Tuskiem.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie