"Frankfurter Allgemeine Zeitung" apeluje do Polski i Niemiec: nie niszczyć sojuszniczego zaufania
• Niemiecki dziennik komentuje wizytę szefa MSZ Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera w Warszawie
• "FAZ" ostrzega Polskę i Niemcy, by nie niszczyły sojuszniczego zaufania
• Jak przekonuje, może to narazić na szwank bezpieczeństwo i Polski, i Europy
21.01.2016 | aktual.: 21.01.2016 22:31
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" apeluje do obu stron, aby "nie niszczyły zaufania sojuszniczego". "Kilku Niemców i kilku Polaków opowiadało ostatnio o sobie brzydkie rzeczy" - pisze warszawski korespondent niemieckiej gazety Konrad Schuller.
"W Warszawie minister sprawiedliwości (Zbigniew) Ziobro skojarzył komisarza UE (Guenthera) Oettingera z niemieckimi okupantami z II wojny światowej; w Strasburgu przewodniczący Parlamentu Europejskiego (Martin) Schulz zobaczył Polskę na drodze do putinizacji, a w Berlinie szef klubu parlamentarnego CDU/CSU (Volker) Kauder mówił o sankcjach przeciwko sąsiadowi zza Odry" - przypomniał autor komentarza, zauważając, że "takie podmuchy wiatru nie wieją ot tak sobie".
Zdaniem Schullera "wykroczenia narodowych konserwatystów Jarosława Kaczyńskiego przeciwko Trybunałowi Konstytucyjnemu i mediom są rzeczywiście niepokojące". "Autorytarne zwroty rozpoczynają się często od tego, co on właśnie teraz czyni: od pozbawienia władzy wymiaru sprawiedliwości i ujednolicenia mediów" - tłumaczy.
Komentator zastrzega, że w innych krajach UE media elektroniczne też nie są całkowicie niezależne, a niektóre kraje nie mają TK. "Dopóki wrogowie Kaczyńskiego nie umierają zatruci polonem, a 'zielone ludziki' nie wciągają na maszt na Litwie polskiej flagi, dopóty porównanie z Putinem nie wchodzi w rachubę" - czytamy w "FAZ". "Polska demokracja przeżywa zawirowania, ale nie jest zlikwidowana" - podkreśla Schuler.
"Zagrożenie dla Polski i Europy"
Komentator zwraca uwagę, że polsko-niemiecko-europejskie spory zagrażają bezpieczeństwu zarówno Polski, jak i Europy. "Osłabiają one zaufanie między Warszawą a jej partnerami na Zachodzie i wydobywają na powierzchnię dawne linie podziału, w które każdy, kto chce rozbić Europę, może wbić klin" - ostrzega Schuller.
Komentator podkreśla, że Polska jest dziś bezpieczna dlatego, że w 1989 roku zdecydowała się na zwrot ku Zachodowi - "do NATO, UE i partnerstwa z Niemcami".
Schuller określa politykę Polski po demokratycznym zwrocie mianem "niedoskonałej". Za mankament uznał decyzję o rezygnacji z wprowadzania na razie wspólnej waluty euro. To - jego zdaniem - wywołało pytanie, czy Polska nie znajdzie się znowu w "Międzyeuropie", czyli "strefie buforowej pomiędzy Rosją a Zachodem".
Polityka narodowych konserwatystów sprawia, że pytanie to "stało się jeszcze bardziej na czasie" - ocenia komentator. Przypomina, że w kampanii wyborczej PiS "grzmiał przeciwko euro, a teraz porównuje unijnych komisarzy do nazistów". Jak dodaje, obietnice w sprawie uchodźców "traktowane są po dyletancku", a na "inwestorów z unijnych krajów partnerskich nakłada się selektywnie podatki".
"Kaczyński żyje we własnym świecie"
"Prasa produkuje w systemie akordowym nazistowskie karykatury, a gdy europejscy politycy chcą wpłynąć na uspokojenie (sytuacji), nie znajdują kompetentnych partnerów do rozmów, ponieważ Kaczyński - człowiek, który o wszystkim decyduje - żyje we własnym świecie (w oryginale "na własnej planecie" - przyp. red.)" - czytamy w "FAZ".
W tej sytuacji wzajemne oskarżenia o "putinizację", "politykę okupacyjną UE" i "oś niemiecko-rosyjską" stają się "samosprawdzającą się przepowiednią" - ostrzega niemiecki dziennikarz. "Każda z tych głupot niszczy zaufanie między sojusznikami" - dodaje Schuller.
"Im bardziej Polacy złoszczą się na Zachód jako stowarzyszenie niemieckich nazistów oraz bezbożnych 'cyklistów i wegetarian', tym bardziej rdzewieje solidarność, bez której nie ma wspólnego bezpieczeństwa" - napomina niemiecki dziennikarz.
Schuller przypomina o rosnącym zagrożeniu ze strony Rosji, która sięga po Ukrainę i Gruzję. "Czy całkiem nie do pomyślenia jest to, że pewnego dnia przypomni sobie o swojej dawnej generalnej guberni?" - pyta komentator. Gdyby doszło do najgorszego, Zachód stanąłby znów przed pytaniem, czy "umierać za Gdańsk" - cytuje francuskiego publicystę Marcela Deata.
"Czy zachodnia opinia publiczna zechce ponosić koszty i ryzyko (ochrony Polski), jeżeli polskie kierownictwo atakuje wartości Zachodu i wspólnie z Węgrami próbuje utworzyć przeciwwagę w UE?" - zastanawia się komentator.
Nowy punkt zapalny?
Schuller zwraca uwagę, że "system odpornościowy" Europy jest osłabiony, a "solidarność - towarem deficytowym". Wizyta Steinmeiera w Polsce - "pomimo starań o utrzymanie przyjaznego tonu" - ujawniła, że "centralne problemy dotyczące solidarności między Warszawą a Berlinem są kontrowersyjne". "Nie wolno dopuścić do powstania nowego punktu zapalnego" - przestrzega Schuller.
"Każdy, kogo dziś w Polsce, Niemczech i Europie zalewa żółć, powinien przypomnieć sobie o innym klasycznym cytacie francuskim - o bon mocie Jacques'a Chiraca z 2003 roku". "Są 'okazje do milczenia', które się nie powtórzą" - wskazał.