Francuzi jeszcze bardziej silni i zjednoczeni. Korespondencja z Paryża
Francuzi wydają się być jeszcze bardziej silni i zjednoczeni w obliczu ostatniej tragedii niż po styczniowym zamachu na redakcję "Charlie Hebdo". - Strzelanie do ludzi, którzy leżą na ziemi i są nieuzbrojeni to tchórzostwo. Nie boimy się i zamierzamy dalej normalnie żyć - powiedział jeden z zakładników zamachowca samobójcy. Relacja Katarzyny Opydo z serwisu iFrancja.fr dla Wirtualnej Polski.
Paryż, 14 listopada. Budząc się rano jak zawsze otwieram komputer w celu przejrzenia wiadomości. Horror i psychoza - krzyczą francuskie media, których pierwsze strony i loga przybrały czarny kolor. Loguję się na Facebooka. Kilkadziesiąt wiadomości od bliskich z jednym pytaniem: Jesteś w domu, cała i zdrowa? Jak wygląda sytuacja w Paryżu?
10 miesięcy po zamachu na redakcję "Charlie Hebdo" i supermarket z żywnością koszerną, Paryż na nowo stał się celem terrorystów. 128 zabitych i blisko 200 rannych to najtragiczniejszy bilans w historii Francji. Prezydent François Hollande, obecny na stadionie, na którym rozgrywał się towarzyski mecz Francja-Niemcy, w pobliżu którego miały miejsce pierwsze samobójcze eksplozje zamachowców, opuszcza stadion po pierwszej połowie.
Około północy w przemówieniu do Francuzów, prezydent mówi o prawdziwym horrorze i prosi obywateli o pozostanie silnymi i zjednoczonymi w obliczu tragedii bez precedensu. O jej rozmiarze świadczy wprowadzenie przez głowę państwa stanu wyjątkowego na terytorium całego kraju oraz kontrole na granicach.
Francuskie media są zgodne. Celem ataków była Francja, jej laickość i fakt zaangażowania się w wojnę z Państwem Islamskim. Łącznie osiem ataków rozgrywających się jednocześnie na paryskich ulicach miały miejsce przy użyciu broni mającej zastosowanie w wojnie toczącej się w Syrii i Iraku. Specjaliści podkreślają ten fakt, uwypuklając chęć dżihadystów przeniesienia stanu wojny na terytorium Francji. Państwo Islamskie już przyznało się do organizacji zamachów. W Pałacu Elizejskim trwają nadzwyczajne spotkania dotyczące bezpieczeństwa, strategii i przyszłości Syrii.
Wyrazy solidarności i wsparcia płyną do Francji z całego świata. Prezydent USA, Barack Obama, jako pierwszy ze światowych przywódców zapewnił wsparcie Stanów Zjednoczonych dla Francji i jej naczelnych wartości. Na portalach społecznościowych internauci dzielą się wymownymi grafikami z hasłem "Peace for Paris", jak wtedy w styczniu "Je suis Charlie". Francuzi wydają się być jeszcze bardziej silni i zjednoczeni w obliczu piątkowej tragedii niż po styczniowym zamachu. - Strzelanie do ludzi, którzy leżą na ziemi i są nieuzbrojeni to tchórzostwo. Nie boimy się i zamierzamy dalej normalnie żyć - powiedział jeden z zakładników zamachowca samobójcy.
W dzień po krwawym zamachu, służby bezpieczeństwa zalecają pozostanie w domach. Francja, która obudziła się dziś w szoku, będzie potrzebować wiele determinacji i solidarności, aby pozostać silną i zjednoczoną w wojnie z islamskimi terrorystami. A ci są zdeterminowani i gotowi do zabijania z zimną krwią, jak nigdy przedtem.
- Nic nie może być już takie jak przedtem. Musimy zmodyfikować naszą politykę zagraniczną, uświadamiając sobie że jesteśmy w stanie wojny - powiedział Nicolas Sarkozy. Politycy zawieszają spotkania i debaty przed zbliżającymi się wyborami regionalnymi, przewartościowując swoje priorytety. François Hollande wprowadzając dziś trzydniową żałobę narodową, jeszcze nigdy nie wydawał się tak poruszony i zdeterminowany w wyciągnięciu odpowiednich konsekwencji. Stawką jest bezpieczeństwo i stabilność całego kraju.
Kilkanaście dni minie jeszcze zanim sytuacja zacznie się stabilizować. Do tego czasu mieszkańcy Paryża będą musieli borykać się z alarmami o podejrzanych obiektach pozostawianych w metrze, skutecznie uniemożliwiającymi swobodne poruszanie się po stolicy.
Pod znakiem zapytania stoi również obecność głów państwa i szefów rządów w Paryżu podczas zbliżającego się szczytu klimatycznego w grudniu. Kto wie, jakie będą losy Euro 2016? Jedno jest pewne, zapewnienie bezpieczeństwa Francji jest głównym priorytetem władz i służb porządkowych.
Katarzyna Opydo, iFrancja.fr