ŚwiatFrancuskie media o ultimatum porywaczy

Francuskie media o ultimatum porywaczy

Francuscy dyplomaci, skonfrontowani ze
zdeterminowaną i podzieloną grupą ekstremistów, nie mają żadnej
pewności co do losu uprowadzonych w Iraku dziennikarzy. Jednak
chcieliby wykorzystać wszystkie możliwe ścieżki i kanały, aby
ocalić zakładników - pisze we wtorek dziennik "Le Figaro".

Dziennik przypomina, że minister spraw zagranicznych Francji Michel Barnier spotkał się w Kairze z licznymi przedstawicielami władz arabskich, składając kolejne apele o uwolnienie zakładników. "Le Figaro" podkreśla, że Paryż ma nadzieję na wsparcie swych wysiłków ze względu na prowadzoną od wielu lat "politykę przyjaźni ze światem arabskim, odmowę uczestniczenia w wojnie w Iraku, ale także politykę tolerancji, mimo zakazu noszenia w szkołach chust islamskich".

Gazeta pyta jednak, do jakiego stopnia władze arabskie mogą wpłynąć na porywaczy i jak daleko mogą sięgać wpływy francuskich polityków.

"Le Monde" zamieszcza wywiad z premierem Iraku Ijadem Alawim. Francja nie zostanie oszczędzona. Będą ataki w Paryżu, Nicei, Cannes... - powiedział Alawi, przewidując, że Francja stanie się kolejnym celem terrorystów.

Francuzi tak jak inne państwa demokratyczne nie powinni się zadowalać postawą pasywną. Amerykanie, Brytyjczycy i inne narody, które walczą w Iraku, nie walczą tylko w obronie Irakijczyków, ale także w obronie swoich własnych krajów. Rządy, które decydują się pozostać na pozycji defensywnej, staną się przyszłymi celami terrorystów. Nadszedł czas, by działać przeciw terroryzmowi w taki sam sposób jak w Europie podczas walk z Hitlerem. Codziennie w Iraku zabijane są dziesiątki osób (...) To dlatego cała społeczność międzynarodowa powinna nam pomóc, by poprawić bezpieczeństwo - powiedział Alawi.

Alawi zaznaczył też, pytany o zabicie w Iraku włoskiego dziennikarza, że wykonywany zawód nie jest żadną ochroną przed atakami. Terroryści nie chcą wiedzieć, czy jesteś obrońcą pokoju. Ich celem jest wzbudzić zamieszki i zniszczyć cywilizację - powiedział.

We wtorek, tak jak przez kilka ostatnich dni, porwanie dziennikarzy jest głównym tematem francuskich dzienników. "Le Figaro", dla którego pracuje jeden z porwanych dziennikarzy, Georges Malbrunot, pisze o "przerażającym ultimatum" postawionym przez porywaczy.

Gazety przypominają, że porywacze dali Francji jeszcze 24 godziny na wycofanie się z prawa zakazu noszenia chust islamskich przez uczennice w szkołach publicznych. Termin ultimatum upłynie we wtorek około godziny 21. Zwracają też uwagę na wielokrotne apele, płynące ze wszystkich stron świata i wszystkich środowisk, o uwolnienie zakładników. Zaznaczają także ogromną mobilizację francuskiej klasy politycznej.

Dzienniki zamieszczają też sylwetki porwanych dziennikarzy. "Georges Malbrunot i Christian Chesnot: pasja informowania" - pisze "Le Figaro", zaznaczając, że na tle wielu innych dziennikarzy, którzy pojawiają się w Iraku tymczasowo, Francuzi od dawna bardzo dobrze znali ten kraj i jego sprawy.

"Le Figaro" wytyka brytyjskim dziennikom ironizowanie na temat uprowadzenia dziennikarzy i mobilizacji Francuzów. "Prezydent Jacques Chirac mimo wszystko nie skrytykował porywaczy, ale skoncentrował się na ich przekonaniu o zasadach demokracji" - przytacza dziennik cytat z londyńskiego "Timesa".

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)