Francuski rząd: interwencja zmieni układ sił w Syrii na korzyść powstańców
Interwencja zbrojna w Syrii w odpowiedzi na użycie broni chemicznej przez reżim prezydenta Baszara al-Asada "zrównoważy" ostatnie sukcesy militarne rządowej armii w walce z powstańcami - powiedziała rzeczniczka rządu Francji Najat Vallaud-Belkacem.
04.09.2013 | aktual.: 04.09.2013 13:24
Dodała, że wspólnota międzynarodowa ma obowiązek podjąć akcję wobec reżimu Asada po ataku chemicznym z 21 sierpnia, w którym zginęło ponad 1400 osób.
W wywiadzie dla telewizji BMF-TV Vallaud-Belkacem podkreśliła, że prezydent Francji Francois Hollande jest zdeterminowany "znaleźć ripostę" na użycie przez syryjskie władze gazów bojowych wobec ludności cywilnej.
- (Hollande) pracuje nad sformowaniem jak najszerszej koalicji militarnej. Francja nie będzie interweniować sama. Ale jeśli powstanie koalicja, to akcja militarna jest najwłaściwsza. Jeśli nie powstanie koalicja, trzeba będzie zastanowić się nad innymi środkami (nacisku) - powiedziała Vallaud-Belkacem.
Tymczasem przewodniczący parlamentu syryjskiego Mohammed Dżihad el-Laham zażądał od Francji, aby "nie działała w sposób pospieszny" przeciwko Syrii.
"Parlamentarzyści syryjscy są zdeterminowani, aby dotrzeć do prawdy (...) i dlatego żądamy od was, abyście się nie spieszyli z popełnieniem odrażającej i bezsensownej zbrodni, gdyż powinniście raczej sprowadzić Republikę Francuską z drogi wojny na drogę dyplomacji" - napisał Laham w posłaniu do francuskich parlamentarzystów.
Interwencja wojskowa w Syrii "byłaby nielegalna, gdyż Syria jest krajem suwerennym i nie stanowi żadnego zagrożenia dla Francji, a raport ONZ na temat odrażającego ataku (chemicznego) na przedmieściach Damaszku nie został jeszcze ostatecznie przygotowany" - czytamy w posłaniu.
Minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius powiedział w wywiadzie dla radia France Info, że jeśli Zachód chce znaleźć "polityczne rozwiązanie" konfliktu w Syrii, to musi najpierw zmienić sytuację w tym kraju. Fabius odniósł się do koncepcji, że atak zmieni równowagę sił w Syrii, neutralizując ostatnie sukcesy wojsk Asada.
Francuscy deputowani będą debatować nad ewentualną zbrojną reakcją Paryża na atak chemiczny w Syrii, nie będzie jednak głosowania nad tą inicjatywą. Jednak prezydent Francji nie musi mieć poparcia parlamentu, by podjąć decyzję o interwencji militarnej - przypomina agencja AP.
Zgodnie w francuską konstytucją prezydent ma wszelkie uprawnienia do podjęcia interwencji wojskowej i jest jedynie zobowiązany do poinformowania o tym parlamentu w ciągu trzech dni od rozpoczęcia takiej operacji. Tylko wtedy, gdyby taka ekspedycja miała trwać ponad cztery miesiące, szef państwa musiałby uzyskać zgodę parlamentu.
Z sondażu ośrodka BVA, którego rezultaty opublikowano w sobotę, wynika, że 64 proc. Francuzów przeciwnych jest podejmowaniu akcji militarnej wobec reżimu Asada, a 35 proc. respondentów obawia się, że może ona wywołać rozległy konflikt zbrojny na Bliskim Wschodzie.