Francja: zamachowiec z pociągu zaprzecza, by był terrorystą
Sprawca piątkowej strzelaniny w pociągu Amsterdam-Paryż twierdzi, że nie planował zamachu terrorystycznego. Adwokatka zatrzymanego mężczyzny opowiedziała francuskim mediom o pierwszych rozmowach ze swoim klientem.
23.08.2015 | aktual.: 23.08.2015 16:18
Mecenas Sophie David powiedziała, że Ajub El Khazzani był "zdumiony", gdy usłyszał zarzut terroryzmu. Twierdzi, że miał jedynie zamiar obrabować pasażerów pociągu, bo potrzebował pieniędzy. Khazzani twierdzi również, że swoją broń, czyli karabin maszynowy Kałasznikowa, pistolet automatyczny Luger i nóż… po prostu znalazł w parku niedaleko dworca w Brukseli.
26-letni napastnik twierdzi, że nie oddał ani jednego strzału, bo jego broń zacięła się, a zaraz potem został powalony na ziemię i skrępowany przez pasażerów. Gdy adwokatka powiedziała mu o trzech rannych, był zaskoczony i powtórzył, że nawet nie słyszał strzałów.
Te wyjaśnienia raczej nie zadowolą francuskich policjantów. Trudno im będzie uwierzyć w "cudowne" znalezienie w brukselskim parku śmiercionośnego arsenału. Dodatkowo Khazzani był wcześniej notowany jako sympatyk radykalnych organizacji islamskich. Spędził również kilka miesięcy w Syrii.
Pasażerowie zapobiegli tragedii
Uzbrojony mężczyzna został obezwładniony w piątek po południu przez pasażerów w pociągu. Jako pierwszy próbował go powstrzymać 28-letni Francuz, ale napastnik się wymknął i oddał kilka strzałów, raniąc w klatkę piersiową innego podróżnego. Ostatecznie obezwładnili go trzej młodzi Amerykanie, w tym dwaj żołnierze, przy pomocy ok. 60-letniego Brytyjczyka. Napastnik, który ranił co najmniej dwie osoby, m.in. Amerykanina, został przekazany służbom w mieście Arras na północy Francji.
W sobotę został przewieziony do regionu paryskiego. Francuscy śledczy mają teraz cztery dni na postawienie mu zarzutów.
Podejrzany wsiadł do pociągu w Brukseli i belgijska prokuratura w sobotę rano otworzyła w związku ze sprawą antyterrorystyczne dochodzenie.
O ataku rozmawiali przez telefon prezydenci USA i Francji - Barack Obama i Francois Hollande. Obama zaznaczył, że "heroiczne zachowanie pasażerów mogło zapobiec znacznie gorszej tragedii" - głosi komunikat Białego Domu.
W poniedziałek pasażerowie mają zostać przyjęci w Pałacu Elizejskim.