Francja. Tajemnicze zaginięcie Polaka
Pan Wiesław Woś zaginął w 2018 roku po pierwszym dniu pracy przy zbiorze jabłek we Francji. Jego rodzina nie wierzy, że absolutnie nikt nie zauważył jego zniknięcia i wciąż stara się ustalić, co stało się z mężczyzną.
Sprawą zaginionego mężczyzny zajęli się reporterzy Polsatu w programie "Interwencja".
Francja. Zaginął już pierwszego dnia
Pan Wiesław wyjechał wraz ze swoim kolegą do miejscowości Arnac-Pompadour we Francji, gdzie miał zbierać jabłka w tamtejszym sadzie. - Uważamy, że na pewno coś się wydarzyło, tylko nikt nie chce powiedzieć, jak tam było. Dlaczego, jak zrywali te jabłka, to nikt przez trzy godziny nic nie widział? Przecież się posuwają do przodu i jedno stanowisko byłoby niezrywane przez trzy godziny? - pytał brat pana Wiesława.
Znajomy zaginionego nie wie, co się mogło wydarzyć. Wspomina, że w dniu zaginięcia podczas zbioru przyszła ulewa i wszyscy próbowali się przed nią schronić. Policja jest bezradna ponieważ od tamtej pory nie pojawiły się żadne nowe informacje, które pomogłyby jakoś w rozwikłaniu tej sprawy.
O zaginięciu Pana Wiesława przeczytał w internecie jeden z mieszkańców miasteczka i poinformował o tym właściciela sadu. - Jakiś chłopak odczytał gdzieś na Facebooku, że dalej go szukamy i był zaszokowany tym. Zadzwonił do właściciela i uzyskał od niego informację, że Wiesiek pojechał do Polski tirem. Wszyscy we Francji byli przekonani, że on wrócił do Polski, że się znalazł - mówiła szwagierka zaginionego mężczyzny w rozmowie z reporterami Polsatu.