Francja: lewica wpadła w pułapkę
Przed wyborami parlamentarnymi we Francji prawica wykorzystuje zwycięstwo Jacquesa Chiraca w wyborach prezydenckich. Lewica zaś wpadła w zastawioną przez siebie pułapkę - uważa politolog Jerome Fourquet.
Wybory do francuskiego Zgromadzenia Narodowego odbędą się 9 i 16 czerwca.
To socjaliści domagali się przeprowadzenia najpierw wyborów prezydenckich, gdyż byli przekonani, że wygra je Lionel Jospin i sądzili, iż zjednoczeni po tym zwycięstwie będą mieli większe szanse na zdobycie większości parlamentarnej. Tymczasem sami wpadli w pułapkę, którą zastawili na prawicę - mówi Fourquet, pracownik instytutu badania opinii CSA.
Jospin, przywódca socjalistów i od 1997 roku premier Francji, podał się do dymisji w kwietniu, gdy odpadł w pierwszej turze wyborów prezydenckich, pokonany nie tylko przez Chiraca, lecz także - co było ogromną sensacją - przez przywódcę skrajnej prawicy, Jean-Marie Le Pena.
Po zwycięstwie Chiraca w drugiej turze 5 maja prawica skupiła się wokół niego, tworząc Unię na rzecz Większości Prezydenckiej. Teraz wzywają do unikania kohabitacji (współrządzenia prezydenta i premiera wywodzących się z różnych opcji politycznych), a swemu programowi nadają charakter centrowy, skupiając się na sprawach bezpieczeństwa i obniżenia podatków - ocenia Fourquet.
Zdaniem politologa prawica chce uniknąć jakichkolwiek powiązań ze skrajną prawicą, co sprawia, że jej program jest nieco rozwodniony.
Tymczasem na lewicy nadal wyraźnie widoczny jest kryzys przywództwa i nie ma osoby, która poprowadziłaby lewicę do wyborów.
Na razie lewica, która też nie ma wyraźnego programu politycznego, skupia się na krytykowaniu prawicowego rządu Jeana Pierre Raffarina, utworzonego po rezygnacji gabinetu Lionela Jospina - mówi Fourquet, dodając, że jest to stały element walki przedwyborczej. Ale prawda jest taka, że rząd ten - choć powołany jako przejściowy, na okres do wyłonienia nowej większości parlamentarnej - spełnia swoją rolę i cieszy się dużym poparciem społecznym. (an)