ŚwiatFrancja: gwałtowne starcia i aresztowania w Paryżu

Francja: gwałtowne starcia i aresztowania w Paryżu

• We Francji trwają manifestacje przeciw reformom prawa pracy
• 24 osoby zostały ranne
• W Nantes policja użyła gazu łzawiącego

28.04.2016 | aktual.: 29.04.2016 10:50

Na Placu Republiki w Paryżu doszło do starć policji z protestującymi przeciwko reformie kodeksu pracy. 24 osoby zostały aresztowane. W sumie od wczoraj w całej Francji aresztowano niemal stu pięćdziesięciu chuliganów.

24 osoby zostały ranne, w tym jeden policjant - uderzony w głowę kostką brukową. Jest w ciężkim stanie, ma pękniętą czaszkę, ale jego życie nie jest zagrożone. Nad ranem odzyskał przytomność.

Według policji sprawcami zamieszek są grupy młodych lewaków, którzy korzystając z okazji jakimi dla nich są manifestacje przeciwko reformie kodeksu pracy atakują policję, będącą dla nich symbolem kapitalizmu. To nie tylko Francuzi, ale także przybyli z Niemiec i z Wielkiej Brytanii anarchiści. Według paryskiej prefektury są znakomicie zorganizowani, mają dokładnie opracowane scenariusze ataków na siły porządkowe. W plecakach przynoszą kamienie i koktajle Mołotowa.

Władz obawiają się, że w związku z reformą kodeksu pracy, uznanej przez lewicę za zbyt liberalną, 1 maja może dojść do poważnych zamieszek.

W protestach przeciwko "uelastycznieniu" rynku pracy, jak określają reformę prezydent Francji, socjalista Francois Hollande i premier Manuel Valls, wzięło udział według policji - 170 tys., zaś według związkowców, którzy organizowali demonstracje przeciwko odejściu od 35-godzinnego tygodnia pracy - 500 tys. manifestantów. Jak podaje agencja AFP w Paryżu na ulice wyszło ponad 50 tys. osób.

Premier Manuel Valls nazwał organizatorów protestu "garstką skrajnie nieodpowiedzialnych jednostek", które nie były w stanie "dobrze zorganizować i przeprowadzić całej akcji". W oświadczeniu przekazanym za pośrednictwem Twittera (przebywa bowiem w Nowej Kaledonii) zapowiedział, że autorzy aktów przemocy będą odpowiadać przed wymiarem sprawiedliwości za swe czyny.

Przewodniczący związku studentów "UNEF", William Martinet powiedział agencji AFP, że "zastosowanie siły przez policję było nieproporcjonalne do zagrożeń". Policja używała przeciwko protestującym gazu łzawiącego i kul plastikowych. Do zaciętych starć doszło w Rennes w północno-wschodniej Francji.

W Nantes najbardziej radykalni uczestnicy protestów przeciwko liberalizacji rynku pracy w imię wzrostu zatrudnienia obrzucili policyjną barykadę kamieniami. Policja zamknęła jedną z ulic prowadzących do centrum miasta za pomocą samochodu ciężarowego wyposażonego w armatkę wodną.

Przygotowany przez minister pracy Myriam El Khomri projekt ustawy, która ma w intencji rządu pomóc w zmniejszeniu bezrobocia, przekraczającego we Francji 10 proc., krytykuje - według ostatnich sondaży - 78 proc. Francuzów. Obawiają się oni, że wprowadzenie jej w życie stworzy "wysokie ryzyko eksplozji społecznej".

Masowe uliczne protesty przeciwko "psuciu prawa pracy", które - jak twierdzą związki zawodowe - stwarza ryzyko "gwałtownego wzrostu liczebności prekariatu" we Francji, rozpoczęły się 9 marca.

Wieczorem 31 marca w marszach protestacyjnych w całym kraju według władz wzięło udział 390 tys. osób, a według organizatorów - 1,2 miliona.

Źródło artykułu:Reuters
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (411)