Francja gotowa rozmieścić broń nuklearną w Polsce. Gen. Bieniek studzi emocje
Po słowach prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który wyraził gotowość do rozmów na temat rozmieszczenia francuskiej broni nuklearnej w m.in. w Polsce, głos zabierają wojskowi eksperci. Generał Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy strategicznego NATO, studzi emocje i podkreśla, że na obecnym etapie mowa jest o ogólnej deklaracji politycznej, a nie o konkretach.
- To, że prezydent Francji wyraził taką gotowość, to jedna sprawa. Druga: to musi być uzgodnione i potwierdzone w ramach sojuszu NATO - komentuje gen. Mieczysław Bieniek w rozmowie z WP. Apeluje o ostrożność w publicznym komentowaniu takich spraw.
- Propozycja padła na bardzo ogólnym poziomie, nie znamy szczegółów ani warunków, np. co Polska miałaby oferować w zamian. Dlatego nie należy tego rozdmuchiwać. Nie naszą rolą jest podkręcać atmosferę. Nie ma co straszyć ludzi w Polsce, bo żadnych decyzji jeszcze nie podjęto - dodaje.
Emmanuel Macron, który we wtorek wieczorem był gościem programu TF1, odpowiedział na kilka pytań dotyczących wojny na Ukrainie, a w szczególności możliwości rozmieszczenia samolotów uzbrojonych w broń nuklearną w innych krajach europejskich. Podobnie jak robią to Amerykanie, jest gotów podzielić się swoim parasolem nuklearnym. - Jesteśmy gotowi do rozpoczęcia rozmów z Warszawą na temat rozmieszczenia broni nuklearnej w Polsce, pod francuską kontrolą – powiedział polityk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kwaśniewski ocenił polskich prezydentów. Ma problem z Dudą
Oferta Francuzów. Europejskie odstraszanie atomowe bez USA
Zdaniem gen. Bieńka, trudno dziś mówić o zastąpieniu amerykańskiego "nuklearnego parasola" przez Francję, choć to jedyne państwo Unii Europejskiej posiadające broń jądrową po Brexicie. - Arsenał nuklearny Francji jest raczej skromny. To około 250 głowic różnego typu. Trudno zakładać, że może ona samodzielnie przejąć rolę USA w odstraszaniu nuklearnym. Francja jest też członkiem NATO, więc wszelkie działania i tak muszą być konsultowane w ramach Sojuszu - zaznacza generał.
Rozmówca WP podkreśla znaczenie odstraszania siłami konwencjonalnymi NATO, które jego zdaniem nadal pozostaje bardzo wiarygodne. - Miejmy nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli używać tego typu środków. Ale środki odstraszania zawsze były i będą elementem bezpieczeństwa - dodaje. Generał wskazuje, że sformułowanie o "uzbrojonych samolotach" jest nieprecyzyjne i niezrozumiałe dla wojskowych, ponieważ zazwyczaj nie stosuje się takiego rozwiązania. Maszyny nie stoją na lotniskach uzbrojone, tylko są wyposażane do konkretnego zadania.
Zapytany, czy z wojskowego punktu widzenia lokalizacja rozmieszczenia francuskich samolotów, na przykład w bazie w Krzesinach pod Poznaniem, miałaby znaczenie taktyczne, generał odpowiada: - Tak, bo czas reakcji na zagrożenia byłby krótszy. Podobnie jak czas lotu rakiet do potencjalnych celów - mówi dalej Bieniek.
Zaznacza jednak, że współczesne uzbrojenie umożliwia atak z dużych odległości. – Samoloty są uzbrojone w rakiety o zasięgu 300–400 km, które mogą być wystrzeliwane znad terytorium, gdzie stacjonują, i osiągać cele z prędkością 5 Machów – wyjaśnia.
Stanowcze słowa Macrona. To zaproszenie do rozmów
9 maja premier Donald Tusk i prezydent Francji Emmanuel Macron podpisali w Nancy traktat, który przewiduje między innymi wzajemne gwarancje bezpieczeństwa dla Polski i Francji. Dokument zawiera klauzulę wsparcia militarnego na wypadek ataku na którekolwiek z państw. Zakłada m.in. bliższą współpracę wojskową Polski i Francji oraz konsultacje w kwestiach bezpieczeństwa Europy.
Emmanuel Macron, który we wtorek wieczorem był gościem programu w telewizji TF1 potwierdził, że istnieje możliwość rozmieszczenia samolotów uzbrojonych w broń nuklearną. Polityk powiedział, że Francja jest gotowa rozpocząć" dyskusję na ten temat i wskazał Polskę.
"W najbliższych tygodniach i miesiącach bardzo oficjalnie określę ramy" - powiedział polityk. Określił trzy warunki tej propozycji związanej z odstraszaniem nuklearnym: "Francja nie będzie płacić za bezpieczeństwo innych", "nie będzie to odbywać się kosztem tego, czego potrzebujemy dla siebie" i wreszcie "ostateczna decyzja zawsze będzie należała do prezydenta Republiki, zwierzchnika sił zbrojnych". Szef państwa podkreślił, że jego zdaniem dyskusje te nie zmieniają francuskiej doktryny dotyczącej użycia broni jądrowej.
"Odkąd istnieje doktryna nuklearna, od czasów generała de Gaulle’a, zawsze istniał europejski wymiar brania pod uwagę tego, co nazywamy żywotnymi interesami. Nie wdajemy się w szczegóły, ponieważ niejednoznaczność idzie w parze z odstraszaniem - dodał francuski polityk.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski