Fragmenty zeznań Marka D.
Agencja Wywiadu w lipcu i wrześniu 2004 roku przekazała prezydentowi i premierowi dwie notatki dotyczące planów biznesmena i lobbysty Marka D. podpisania umowy z kazachską firmą KMG - dowiedziała się PAP z dwóch źródeł zbliżonych do komisji śledczej ds. PKN Orlen.
Jak wynika ze stenogramów z sobotniego zamkniętego przesłuchania Marka D. przez komisję, do których dotarli dziennikarze, lobbysta uważa, że główną przyczyną jego aresztowania we wrześniu 2004 roku był projekt, który chciał on zrealizować z KMG. Choć przesłuchanie prowadzono przy drzwiach zamkniętych dla prasy, zeznania lobbysty nie są tajne.
Jeszcze w czasie przesłuchania D., jego pełnomocnik, wreszcie członkowie komisji śledczej, chcieli by na salę warszawskiego sądu okręgowego, gdzie ze względu na bezpieczeństwo świadka odbywało się przesłuchanie, wpuścić dziennikarzy. Nie zgodziła się na to prokuratura, w której gestii znajduje się obecnie aresztowany lobbysta. Posłowie, po zakończeniu sobotniego przesłuchania uznali, że udostępnią opinii publicznej zeznania D.
Kazachska ropa
Marek D. mówił w sobotę o kontrakcie na dostawy kazachskiej ropy do Polski. Według niego, kazachski KMG jako inwestor strategiczny mógł też wziąć udział w prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej pomimo ścieżki prywatyzacyjnej przez giełdę, bo to nie wyklucza udziału inwestora zagranicznego.
Taki projekt, który chciałem zrealizować zmieniał w Polsce wszystko, nie tylko w zakresie dostaw ropy, ale też organizacji sektora naftowego, bo nie można w przyszłości wykluczyć udziału KMG w strukturze kapitałowej Orlenu - zeznał D. przed komisją.
Dodał, że 26 września 2004 r. w dniu kiedy został zatrzymany miał ogłosić projekt realizowany z KMG.
Biznes Kulczyka
Według D., Kancelaria Prezydenta "nie życzyła sobie, aby ten projekt był realizowany". Czyli Kancelaria, czyli nie tylko minister Ungier, ale też prezydent? - pytał lobbystę Giertych. Ja to łączyłem (...) z działaniami pana Kulczyka - że to są instrumenty, czy sposoby jego działania - ocenił Marek D.
Dodał, że jego koncepcja stała na drodze biznesowym planom Jana Kulczyka, który chciał wejścia Łukoila do PKN i Rafinerii Gdańskiej. D. ocenił, że gdyby projekt z KMG został zrealizowany Jan Kulczyk "byłby wielkim przegranym".
Zeznał również, że odbierał sugestie z Kancelarii Premiera i prezydenta, by w jego projektach znaleźć miejsce dla Kulczyka. W tym kontekście potwierdził nazwisko Marka Ungiera.
D. oświadczył także, że "zetknął się z przypadkami, gdzie Kulczyk składał oferty pomocy inwestorom zagranicznym". A nawet zdarzało się to w sprawach, w które sam byłem zaangażowany - dodał. Jego zdaniem, te możliwości biznesmena wynikały ze szczególnego wsparcie, jakie uzyskiwał Kulczyk w Kancelarii Prezydenta i od prezydenta.
Groźby
Zbigniew Wassermann (PiS) pytał D., czy docierały do niego groźby, że jeżeli będzie realizował umowę z KMG, to pan może znaleźć się w areszcie?. Nie były aż tak precyzyjnie formułowane, ale można tak to określić - odparł świadek.
Czy zatem jest pan takim mocniejszym Modrzejewskim, że tak powiem, mocniejszym w sensie bardziej intensywnego potraktowania? - spytał poseł PiS. Mogę stwierdzić, że pański pogląd jest prawdziwy - odpowiedział D.
"Wyprane" miliony
Marek D. oraz jego asystent Krzysztof P., były poseł Konfederacji Polski Niepodległej, zostali zatrzymani pod koniec września ubiegłego roku przez funkcjonariuszy łódzkiej delegatury ABW oraz Straży Granicznej na lotnisku w Krakowie-Balicach. Ich zatrzymanie miało związek ze śledztwem prowadzonym przez ABW pod nadzorem łódzkiej Prokuratury Apelacyjnej, a dotyczącym korupcji funkcjonariuszy pełniących funkcje publiczne.
Na początku lutego tego roku łódzka prokuratura postawiła D. zarzut prania brudnych pieniędzy w okresie od stycznia 1999 roku do marca ub. roku. Według niej miał on "wyprać" około miliona dolarów i dwóch milionów euro. Śledztwo w sprawie prania brudnych pieniędzy przez Marka D. wszczęto po otrzymaniu przez prokuraturę materiałów od Generalnego Inspektora Informacji Finansowej (GIIF). Za te przestępstwa grozi D. kara od pół roku do 8 lat więzienia.
Prokuratura nie udziela w tej sprawie więcej informacji, ale według mediów, do procederu miało dojść w czasie, gdy spółka D. doradzała koncernowi LNM w przetargu na kupno udziałów w Polskich Hutach Stali.