Świat"FP" ostrzega: "wojna zastępcza" Iranu i Arabii Saudyjskiej przenosi się do Afryki

"FP" ostrzega: "wojna zastępcza" Iranu i Arabii Saudyjskiej przenosi się do Afryki

Szyicki Iran i sunnicka Arabia Saudyjska od dawna prowadzą tzw. wojny zastępcze na Bliskim Wschodzie. Ale teraz ich walka o hegemonię, podparta sporem między odłamami islamu, przenosi się do Afryki. Jak opisuje amerykański magazyn "Foreign Policy", "szyici i sunnici walczą o serca i umysły" mieszkańców Mali.

"FP" ostrzega: "wojna zastępcza" Iranu i Arabii Saudyjskiej przenosi się do Afryki
Źródło zdjęć: © AFP | Pascal Guyot

21.08.2015 | aktual.: 23.08.2015 12:48

Spór między szyitami i sunnitami ma kilka wieków historii, której wiele kart było splamionych krwią. Podział był wynikiem konfliktu o to, kto ma prawo przewodzić muzułmańskiej wspólnocie. Najogólniej: szyici uważali, że należy się ono potomkom Alego, zięcia proroka Mahometa, przeciwni byli sunnici.

Ten dawny podział ma jednak odbicie także we współczesnej polityce państw Bliskiego Wschodu. Zwłaszcza że zarówno szyicki Iran, jak i sunnicka Arabia Saudyjska widziałyby siebie jako największą potęgę w regionie. Oba kraje nie toczą ze sobą bezpośredniej wojny, ale prowadzą tzw. konflikty zastępcze. Jeden z nich toczy się w Syrii, bo Teheran, podobnie jak libański, szyicki Hezbollah poparł reżim prezydenta Baszara al-Asada, tymczasem Rijad - jego sunnickich oponentów. Odbiciem tego konfliktu są też walki w Jemenie. Arabia Saudyjska zaangażowała się w operację przeciwko rebeliantom (szyickim, oczywiście) Huti, którzy wcześniej przejęli władzę w kraju.

Według amerykańskiego magazynu "Foreign Policy" szyici i sunnici zamierzają teraz powalczyć o przychylność mieszkańców Mali, muzułmańskiego państwa w Afryce Zachodniej. Co ciekawe, konstytucja tego państwa nie faworyzuje żadnej religii. Zdecydowaną większość (95 proc.) z 15-milionowej populacji stanowią jednak sunnici. Szyitów jest jedynie - według danych podawanych przez "FP" - ok. 10 tys. rodzin. Nawet zakładając, że to liczne rodziny, jest to nadal mniejsza społeczność niż w samej Arabii Saudyjskiej, gdzie szacuje się, że ok. 15 proc. społeczeństwa jest szyicka.

Ale Iran, jak wynika z artykułu amerykańskiego magazynu, nie zapomina o współwyznawcach w tym kraju. Co z kolei bardzo niepokoi Arabię Saudyjską. Walka między bliskowschodnimi potęgami w Mali toczy się nie na polach bitewnych, a w "szkołach, meczetach i centrach kultury" - wyjaśnia magazyn.

"FP" opisuje między innymi działania szyickiego koledżu w Bamako, który współpracuje z jednym z irańskich uniwersytetów. Placówka w Mali kusi tym, że nie pobiera czesnego (co nie jest normą w kraju). Przeciwnie, szkoła zapewnia uczniom wikt i opierunek. A najzdolniejsi mają szansę na kontynuowanie nauki w Iranie. Jednocześnie magazyn zaznacza, że nie wiadomo, ile jest podobnych placówek w Mali, które mają powiązania z Iranem, podobnie jak nie ma dowodu, że ich działania są "częścią większych starań irańskiego rządu, by przyczynić się do konwersi na szyizm". A jednak budzą one niepokój w Rijadzie.

Według "FP" stało się to jasne dzięki opublikowanym w czerwcu tego roku przez WikiLeaks saudyjskim depeszom dyplomatycznym. "Saudyjscy dyplomaci uważają szyizm za nie tylko nikczemną herezję, ale ruch nierozerwalnie związany z irańską polityką. I nawet małe społeczności szyitów są uznawane za zagrożenie" - pisze o ujawnionych depeszach "FP". Na dowód przytacza fragment jednej z takich not saudyjskiego ambasadora w Bamako do rodzimego ministerstwa, w której sugeruje on finansowe wsparcie przez Rijad sunnickich meczetów czy szkół.

I choć, co zaznacza magazyn, nie widać, by ani Iran, ani Arabia Saudyjska promowały w Mali przemoc, podkreślanie różnic między wyznaniami, w kraju, który do tej pory cechowała religijna tolerancja, może prowadzić w konsekwencji do politycznych podziałów.

Stabilność w Mali już kilka lat temu stanęła pod dużym znakiem zapytania przez kolejną rebelię, pragnących własnego państwa, Tuaregów. W 2012 r. pustynne plemiona dogadały się (przymierze potem zerwano) z radykalnymi islamistami związanymi z Al.-Kaidą. Skończyło się zagraniczną interwencją, choć islamiści co jakiś czas krwawo o sobie przypominają.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)