Fossett znów nie miał szczęścia
Nie powiodła się druga i ostatnia na razie próba ustanowienia rekordu świata w wysokości lotu szybowcem, podjęta przez amerykańskiego miliardera Steve'a Fossetta w Nowej Zelandii.
I tym razem, podobnie jak w sobotę, przyczyną był niesprzyjający, zbyt mocny wiatr.
Fossett oraz były pilot amerykańskiej agencji kosmicznej NASA, Einar Enevoldson wylądowali po 5 godzinach lotu. Udało im się osiągnąć pułap 10 tysięcy metrów, o połowę mniej, niż zamierzali.
Obie próby odbyły się nad pasmem górskim w rejonie miasteczka Omarama na nowozelandzkiej Wyspie Południowej.
Fossett w poniedziałek wraca do Stanów Zjednoczonych. Zapowiedział, że wróci do Omarama w listopadzie, by potrenować przed kolejną próbą pobicia rekordu, którą podejmie w czerwcu przyszłego roku.
Chce wzbić się szybowcem na wyskość 19 tysięcy metrów. Byłoby to o 4 tysiące metrów wyżej, niż wynosi dotychczasowy rekord, ustanowiony przez Amerykanina Boba Harrisa nad pasmem Sierra Nevada w Kalifornii w 1986 roku.
W lipcu Steve Fossett dokonał pierwszego w historii samotnego lotu balonem wokół Ziemi. (mp)