Fiskus traci skuteczność
Efektywność egzekucji zaległych podatków w
Polsce zmalała w ostatnich czterech latach o połowę - alarmuje
"Rzeczpospolita".
Koszt ściągnięcia jednej złotówki podatku wzrósł. Jest aż pięć razy większy niż np. w Stanach Zjednoczonych. Co więcej, nasz resort finansów nie potrafi policzyć, ile tak naprawdę kosztuje ściągnięcie jednej złotówki do budżetu państwa. Zasłania się tym, że urzędnicy zajmują się nie tylko ściąganiem podatków, ale również innych należności na rzecz kilkudziesięciu obcych wierzycieli.
Na zlecenie "Rz" takie szacunkowe wyliczenia kosztów przeprowadzili niezależni eksperci. I tak okazało się, że wpłata złotówki podatku (PIT)
od przeciętnego Kowalskiego kosztuje nasze państwo ok. 2,5 grosza, zatem na ściągnięcie np. 300 zł idzie aż 7,5 zł. Dla porównania w USA za 100 dolarów wpłaconych do kasy państwa rząd płaci tylko 44 centy, czyli ok. 1,5 zł.
Choć w Stanach jest pięć razy więcej podatników niż u nas, to administracja skarbowa zatrudnia dwa razy więcej urzędników - komentuje ekspert Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych Rafał Antczak.
Ministerstwo Finansów ujawniło, ile płaci za wyegzekwowanie zaległych podatków. W 2003 r. było to 10 groszy od każdego złotego, natomiast rok i dwa lata temu osiem groszy. Zanotowano więc niewielki spadek kosztów, ale równocześnie ogromny spadek skuteczności. W 2002 r. udawało się służbom skarbowym uzyskać wpłatę prawie 41% zaległych podatków, a rok temu już tylko niespełna 20 proc. "Rzeczpospolita" dodaje, że kwota wszystkich zaległości wobec budżetu państwa sięga 17,7 mld zł.
Jak przyczynę tego stanu Ministerstwo Finansów wskazało w rozmowie z dziennikiem pogarszającą się sytuację zwykłego Kowalskiego i polskich firm. (PAP)