Firmy i sklepy nie pomagają biednym, bo boją się fiskusa
Handlowcy i producenci wolą palić żywność, niż przekazywać ją biednym. Zgorzeleckie schroniska zamiast na opał czy remonty, muszą teraz krocie wydawać na jedzenie.
23.10.2007 | aktual.: 23.10.2007 09:27
Zdzisław Włodarczyk jest kucharzem w schronisku dla bezdomnych od 5 lat. Pamięta doskonale tłuste lata, gdy w mieście powstawały pierwsze hipermarkety. Żywności było wtedy w bród. Dostawaliśmy wyroby, którym kończył się termin przydatności do spożycia albo był już lekko przekroczony. Zawsze była to jednak pełnowartościowa żywność, którą można było wykorzystać – tłumaczy.
Kurczak od święta
Dzięki temu mieszkańcy schroniska nawet kilka razy w tygodniu mieli na obiad kurczaka, a na stole mielonki, kiełbasy, a nawet szynkę. Teraz kurczak jest tylko w niedzielę, a do śniadań i kolacji najczęściej wydawane są najtańsze wyroby. Dziś na kolację skroiłem cztery kilogramy salcesonu. Musi wystarczyć – mówi pan Zdzisław. Janusz Preś, kierownik schroniska Brata Alberta w Zgorzelcu, potwierdza, że w ostatnim czasie podejście firm i sklepów do przekazywania żywności diametralnie się zmieniło. Z początku wszyscy byli bardzo życzliwi, chętnie pomagali. Potem nagle zaczęli piętrzyć trudności, zasłaniać się przepisami – mówi. Na nasze prośby słyszeliśmy, że produkty, które kiedyś dostawaliśmy, teraz muszą być utylizowane. Handlowcy wolą je spalić albo zakopać, niż nam przekazać – martwi się Janusz Preś. Dziś schronisku nie pomaga już prawie nikt. A jeśli to robi, zastrzega sobie anonimowość.
Wolą się nie chwalić
A po co się chwalić? Żeby mieć potem kontrole ze skarbówki? – pyta właściciel znanej na zgorzeleckim rynku piekarni. Jak daję, to daję. A w papierach piszę, że zniszczyłem. Wiem, że to na bakier z przepisami, ale przynajmniej mam spokój – dodaje. Nie wszyscy chcą jednak w ten sposób postępować. Wolą nie dawać i nie ryzykować. Teraz całą żywność kupujemy. Wydajemy trzy razy więcej, niż jeszcze kilka lat temu – mówi Agnieszka Dąbrowska, kierowniczka Domu Samotnych Matek Markot w Zgorzelcu. To pieniądze, które mogłabym przeznaczyć na zapłacenie rachunków za prąd, ogrzewanie czy remonty. Teraz ich po prostu nie mam – tłumaczy Dąbrowska.
VAT od darowizny
Niedawno byłem w Przemyślu na spotkaniu kierowników schronisk z całej Polski. Okazuje się, że wszyscy mamy ten sam problem – zauważa Janusz Preś. Z czego on wynika? Nie mam pojęcia – odpowiada Władysław Sikora, naczelnik Urzędu Skarbowego w Zgorzelcu. Jeśli ktoś chce pomagać, dalej może to robić. Firmy, które przekazują produkty w formie darowizny, muszą zapłacić za nie podatek VAT. Natomiast wartość darowizny razem z zapłaconym VAT-em mogą sobie potem odliczyć w podatku dochodowym – wyjaśnia urzędnik. Jak mówi, zmiana postaw właścicieli hurtowni czy zarządzających wielkimi sklepami wzięła się być może z nagłośnionej niedawno sprawy piekarza z Legnicy, który musiał zapłacić za chleb przekazywany do jadłodajni. W granicach rozsądku
Na temat tamtej sprawy powstało mnóstwo publikacji, wypowiadało się wiele osób, nie znając jej szczegółów. A w skrócie można powiedzieć, że nie może być tak, że ktoś przekazuje w formie pomocy charytatywnej połowę produkcji. To musi budzić podejrzenie. Jeśli jednak wszystko odbywa się w granicach zdrowego rozsądku i przepisów, na pewno nikt nie będzie miał z tego powodu żadnych kłopotów – zapewnia Sikora.
Filantrop pod ścianą
Dwa lata temu głośna na całą Polskę stała się sprawa Waldemara Gronowskiego, piekarza z Legnicy, któremu Izba Skarbowa nakazała zapłacenie podatku za chleb, który przekazywał do jadłodajni dla ubogich. Przedsiębiorca w wyniku naliczonych przez fiskusa kar zbankrutował.
Dary z przeceny
Jakub Lutyk, rzecznik Ministerstwa Finansów: Sejm kończącej się kadencji podczas ostatnich głosowań znowelizował ustawę o podatku od towarów i usług oraz ustawę o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym. W nowelizacji nie ma wprawdzie zapisu zwalniającego darowizny z konieczności odprowadzenia od nich podatku VAT, ale ustawodawca dopuścił przy jego naliczaniu stosowanie faktycznej ceny rynkowej, a nie ceny wytworzenia czy ceny detalicznej. Nowe zapisy dają więc możliwość przeceny. Producent czy kupiec sam ustala wówczas wartość produktu, który chce przekazać w formie darowizny i dopiero od niej nalicza VAT. Trzeba jednak pamiętać, że ta cena może być potem zweryfikowana przez organy podatkowe. Zapisy znowelizowanej ustawy o VAT zaczną obowiązywać od stycznia 2008.
Janusz Pawul