Finał sprawy Adama Bodnara. Jest wyrok TK
Trybunał Konstytucyjny ogłosił, że przepis, pozwalający pełnić obowiązki Rzecznikowi Praw Obywatelskich po zakończeniu kadencji, do czasu objęcia stanowiska przez jego następcę, jest niekonstytucyjny. O tym, do czego może doprowadzić taki finał sprawy, mówił wcześniej prof. Adam Bodnar.
15.04.2021 09:07
- Jestem wdzięczny wszystkim obywatelom za wyrazy solidarności i wsparcia. Chodzi o obronę praw obywatelskich, a nie o mnie. Chodzi o urząd i podstawowy mechanizm obrony naszych praw obywatelskich - mówił przed wejściem do TK Adam Bodnar.
Przed gmachem budynku zebrała się demonstracja obywateli wspierająca urzędującego do tej pory RPO.
Jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego
Niezgodność z konstytucją art. 3 ust. 6 ustawy o rzeczniku, czyli przepisu, który pozwalał Adamowi Bodnarowi na wykonywanie zadań do czasu powołania następcy - taką decyzję podjął dziś Trybunał Konstytucyjny.
Jak podkreślił TK, wyrok wejdzie w życie po upływie trzech miesięcy od opublikowania wyroku w Dzienniku Ustaw.
Wyroku spodziewał się Rzecznik Praw Obywatelskich.
- Myślę, że scenariusz w tej sytuacji jest dość przewidywalny i nic, a w szczególności przebieg rozprawy, nie wskazuje na to, żeby wyrok miał być inny - mówił wczoraj prof. Adam Bodnar.
Piotrowicz argumentuje wyrok TK
Uzasadnienie wyroku odczytał sędzia sprawozdawca Stanisław Piotrowicz.
- Trybunał zaznacza, że sprawa, w której zapadł wyrok, nie dotyczy ani konkretnego Rzecznika Praw Obywatelskich, ani urzędu RPO jako takiego - zapewniał.
Zdaniem Piotrowicza, kadencyjność jest nierozłącznie związana z demokratyczną zasadą państwa prawa.
- Kadencja to ściśle określony czas, którego przekroczenie nie jest dopuszczalne. Ma być gwarancją daną zarówno danemu organowi, jak i jego otoczeniu - mówił.
Piotrowicz przyznał, że RPO jest kluczowym organem mającym w zamierzeniu wspomagać obywateli, którzy jego pomocy potrzebują najbardziej.
- Zwracający się o pomoc do rzecznika zakładają jednak, że ich wnioski czy prośby zostaną załatwione przez organ posiadający legitymację do działania, czy też upraszczając, przez organ faktycznie dysponujący pełnomocnictwami do działania; pełnomocnictwami, których termin obowiązywania nie upłynął - dodał Piotrowicz.
Sędzia TK argumentował, że umożliwienie jakiemukolwiek obywatelowi kwestionowania statusu RPO z powodu niekonstytucyjności przepisu, prowadzi do naruszenia przez ten przepis zasady bezpieczeństwa prawnego i zasady legalizmu.
Bodnar komentuje wyrok TK
- Po pierwsze cały czas twierdzę, że zakres zaskarżenia wyroku był tylko i wyłącznie w zakresie art. 2 i art. 209 konstytucji, a nie art. 7 konstytucji. Wydaje mi się, że TK wyszedł poza granice wniosku, o czym mówiłem na rozprawie - stwierdził prof. Bodnar.
Rzecznik podkreślił, że do czasu wejścia w życie wyroku nadal będzie wykonywał swoje zadania.
- Należy się jednak zastanowić, w jakim zakresie ja albo moi zastępcy powinniśmy wykonywać uprawnienia procesowe, czyli te wszystkie wiążące się z występowaniem przed sądami - dodał Bodnar - zgodnie z uzasadnieniem TK, zostało przełamane tzw. domniemanie konstytucyjności i to może budzić wątpliwości, ale bywało już wcześniej, że zastępcy wykonywali tego typu uprawienia procesowe.
Zdaniem Bodnara, czwartkowy wyrok Trybunału oznacza w praktyce dwa wyjścia.
- Albo parlament wybierze zgodnie z konstytucją nowego rzecznika, co byłoby najbardziej pożądane. Apeluję do wszystkich sił politycznych, żeby się dogadały co do takiego kandydata, który uzyska poparcie Sejmu i Senatu, bo wtedy będzie można powiedzieć, że te wady konstytucyjne, które teraz obserwujemy, zostaną naprawione - powiedział.
Drugi scenariusz jest zdaniem rzecznika dużo bardziej niebezpieczny.
- Uchwalenie nowej ustawy doprowadzi do wprowadzenia kogoś, kto będzie kimś w rodzaju komisarza, a nie Rzecznika Praw Obywatelskich. Z punktu widzenia niezależności tej instytucji, nie jest to najlepsze - ostrzegł.
Matczak: "wydrążenie instytucji"
Taką decyzję TK przewidział prof. UW Marcin Matczak.
- W takich sytuacjach, w jakich jest teraz Polska(...), dochodzi do czegoś, co nazywa się wydrążeniem instytucji. Polega to na tym, że ta instytucja stoi, budynek jest, ma swoją nazwę. Wymienia się natomiast człowieka odważnego, który jest w stanie tę instytucję prowadzić do celu, do którego ona służy, czyli na przykład patrzenia władzy na ręce - mówił w programie "Newsroom" WP Matczak.
Jego zdaniem, następca Adama Bodnara wydrąży instytucję RPO z należnego jej celu.
- Pojawi się osoba, która wejdzie do tego budynku i go zatrzaśnie na amen. Ten budynek będzie stał, instytucja niby będzie, a działać przestanie - powiedział.
Adam Bodnar przed Trybunałem. Wniosek złożyli posłowie PiS
Pięcioletnia kadencja Adama Bodnara skończyła się we wrześniu 2020. Od tego czasu jego następca nie został wybrany przez Sejm i Senat, dlatego Bodnar pełnił swoją funkcję.
O sprawdzenie, czy zapisy ustawy o RPO dotyczące dalszego pełnienia obowiązków są zgodne z konstytucją wnieśli we wrześniu 2020 r. posłowie PiS.
W uzasadnieniu wniosku wskazywali, że: "Kadencja RPO wynikająca z konstytucji traktowana powinna być jako pierwszy wskaźnik jego legitymacji do działania. Z tą kadencją powinna iść synchronizacja kadencyjności w ustawie o RPO. Obecnie tego nie ma i dlatego zachodzi konieczność uruchomienia kontroli konstytucyjnej zaskarżonego przepisu".
Bodnar: "ktoś musi patrzeć władzy na ręce"
RPO przekonywał podczas poniedziałkowej rozprawy w TK, że przerwanie ciągłości urzędu może uderzyć w prawa obywatelskie.
- Uważam, że nie można zagwarantować praw obywatelskich uniemożliwiając czy utrudniając działanie instytucji, która stoi na ich straży - mówił.
Profesor uprzedził, że uznanie przepisu za niezgodny z ustawą zasadniczą pozbawi obywateli możliwości korzystania z art. 80 konstytucji, który gwarantuje wysyłanie skarg RPO.
Bodnar przypomniał także, że do tej pory wszyscy rzecznicy, którzy sprawowali urząd w Polsce - poza tragicznie zmarłym w katastrofie smoleńskiej dr. Kochanowskim - wykonywali swoje zadania po zakończeniu kadencji.
- Te przepisy nigdy nie wzbudzały wątpliwości - powiedział we wtorek do sędziów TK.
- Kiedy ratownikowi kończy się służba o godzinie 12, a kolega się spóźnia, to on nie może opuścić kąpieliska, tylko musi patrzeć, czy ktoś się nie utopi. (...) Państwo nie przestanie potencjalnych naruszeń w momencie, kiedy kończy się kadencja, ktoś musi patrzeć władzy na ręce - przekonywał Bodnar.
Sprawa RPO kolejny raz w Sejmie
W czwartek posłowie po raz czwarty spróbują wybrać nowego Rzecznika Praw Obywatelskich.
Rzeczniczka Porozumienia Magdalena Sroka zapowiedziała, że posłowie jej partii poprą kandydaturę Wróblewskiego.
- Bartłomiej Wróblewski jest kandydatem całej Zjednoczonej Prawicy, znalazł poparcie w szeregach Porozumienia - powiedziała.
Oddanie głosu na Wróblewskiego wykluczył natomiast rzecznik PO Jan Grabiec. Klub Koalicji Obywatelskiej poprze zgłoszonego wspólnie z posłami Koalicji Polskiej prof. Sławomira Patyrę.
- Zgłosiliśmy kandydata, który spełnia wysokie standardy i merytoryczne i dotyczące niezależności - mówił Grabiec.
Przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski podkreślił z kolei, że w fotelu Rzecznika Praw Obywatelskich potrzeba osoby, która będzie miała poparcie społeczne, a takie poparcie - jak pokazują sondaże - ma Piotr Ikonowicz.
- Piotr Ikonowicz jest kandydatem społecznym, jest kandydatem spośród ludzi, który mówi o tym, że będzie rzecznikiem ludzi. Będzie RPO, który nie będzie siał podziałów politycznych, tylko będzie osobą odpowiedzialną za całe społeczeństwo obywatelskie - przekonywał.
Burzliwe losy stanowiska RPO
Parlament próbował wybrać następcę Adama Bodnara już trzykrotnie. Podczas dwóch pierwszych głosowań jedyną kandydatką była mec. Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, która była wspólnie zgłoszona przez KO, Lewicę i Polskę 2050 Szymona Hołowni, nie uzyskała jednak poparcia Sejmu. Za trzecim razem Sejm wybrał na RPO kandydata PiS, wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka, jednak Senat nie wyraził zgody na tę kandydaturę.
Źródło: WP Wiadomości/PAP