Filmowe spoty z tonącym mają zapobiec tragediom nad wodą
Filmowe spoty z realistyczną sceną utonięcia, widzianą oczami osoby idącej pod wodę - to element policyjnej kampanii, która ma poprawić bezpieczeństwo nad jeziorami Warmii i Mazur.
Kampanię informacyjną "Zobacz. Przeżyj" przygotowała warmińsko-mazurska policja. Plakaty, spoty radiowe i telewizyjne mają dotrzeć do mieszkańców całego kraju, którzy planują wypoczynek na Warmii i Mazurach. Autorzy liczą, że akcja "zapadnie odbiorcom w pamięć", bo prezentuje niebezpieczeństwa nad wodą "oczami osoby, która się topi". Ma to zmusić widzów do zastanowienia i zmiany nierozważnych zachowań.
Człowiek przedstawiony w filmowym spocie wypoczywa na plaży z rodziną, pije piwo, a potem idzie się kąpać w jeziorze. Kamera pokazuje z perspektywy płynącego, jak zaczyna tonąć, woła o pomoc, szamocze się i idzie pod wodę. Mija kilka minut zanim traci świadomość, a jego serce przestaje bić.
Według twórcy tego spotu Michała Bartoszewicza widzowie "odczują na własnej skórze", czym jest śmierć przez utonięcie. - Człowiek leży na dnie jeziora, nie może już nic zrobić, ale nadal jest świadom tego, co się dzieje. Tego, że powoli umiera - wyjaśnił.
Jak oceniła rzeczniczka warmińsko-mazurskiej policji Anna Fic, taka forma kampanii może wydawać się drastyczna w odbiorze, ale daje szanse, że będzie skuteczna. - To będzie metoda, dzięki której widz to zapamięta - powiedziała policjantka.
Fic przypomniała, że policja od lat prowadzi wakacyjne akcje nawołujące do dbania o bezpieczeństwo nad wodą. Jak podkreśliła, do szukania kolejnych sposobów dotarcia do świadomości ludzi wypoczywających nad jeziorami zmusza alarmująca statystyka. W tym roku na Mazurach utonęło już 40 osób.
W czwartkowej inauguracji kampanii "Zobacz. Przeżyj" uczestniczyły - na zaproszenie policji - osoby, których bliscy utonęli na Mazurach. Opowiadały o tragediach, które ich spotkały i namawiały do większej rozwagi nad wodą.
Milena Jabłońska powiedziała, że zdecydowała się wesprzeć kampanię policji, bo ma nadzieję, że jej dramatyczne przeżycia w jakimś stopniu pomogą zapobiec podobnym tragediom. Jej mąż Krzysztof utonął przed rokiem w Jeziorze Drwęckim, gdy ratował dwoje innych tonących. Pomógł im, ale zabrakło mu już sił na dopłynięcie do łodzi.
- Wiem, że nie potrafiłby spojrzeć sobie w twarz, gdyby zachował się inaczej. Dlatego nie bójmy się pomagać. Możemy uratować czyjeś życie, choć niestety mój mąż stracił swoje - mówiła.
W materiałach kampanii znalazło się nagranie rozmowy z Anną Tokarską z Rucianego-Nidy, która opowiadała o rejsie na jeziorze Roś, podczas którego wypadł za burtę i utonął jej partner Jerzy. Kobieta, która kierowała łodzią, bezskutecznie próbowała pomóc tonącemu.
Jak przyznała, jej partner pił wcześniej alkohol i nie miał na sobie kamizelki ratunkowej. Dlatego - jak mówiła - choć nie ciąży na niej odpowiedzialność prawna za ten wypadek, to zawsze będzie czuła się winna, że nie zrobiła wszystkiego, aby uniknąć tragedii.
- Alkohol, wysoka temperatura, brak kapoku na plecach na pewno robią swoje w takiej sytuacji. Zmniejszają nasze szanse do zera. Woda jest nieubłagana, to żywioł - stwierdziła.
Według policji tego lata odnotowano rekordową liczbę nietrzeźwych żeglarzy i motorowodniaków, którzy pływali po mazurskich jeziorach. - Od maja policjanci zatrzymali 25 sterników pod wpływem alkoholu, w ubiegłym sezonie było ich tylko 16. Ponad 50 nietrzeźwych pływało motorówkami lub kajakami. Odnotowaliśmy też jeden wypadek i 22 kolizje na wodzie - powiedział nadkom. Arkadiusz Sylwestrzak z wydziału prewencji komendy wojewódzkiej w Olsztynie.