Festiwalowa żonglerka
Francusko-niemiecka telewizja ARTE chciała realizować film o Krakowie, na podstawie festiwalu "Muzyka w Starym Krakowie". Przedstawiciele telewizji zwrócili się do organizatora z prośbą o podanie programu imprezy - informuje "Dziennik Polski".
27.05.2004 07:00
"Nie mogłem tego zrobić, bo program jest niepewny. W zeszłym roku wystąpiliśmy do Ministerstwa Kultury - za pośrednictwem Urzędu Miasta - o 500 tys. zł. Odpowiedzi nie mamy do dziś, więc na razie program festiwalu nie ma finansowego pokrycia" - mówi Stanisław Gałoński, dyrektor Capelli Cracoviensis, organizator festiwalu.
Realizatorzy telewizji ARTE zrezygnowali z filmu o Krakowie. Przygotowują się do muzycznej opowieści o Salzburgu. Tam przynajmniej, festiwal, na wiele miesięcy wcześniej, ma gotowy program artystyczny i finansowy.
Taka sytuacja, jak z telewizją ARTE, zdarzyła się w historii krakowskiego festiwalu wielokrotnie. Kraków mógłby wiele zyskać, gdyby decyzje o dotacjach zapadały znacznie wcześniej. Miasto miałoby reklamę, a Stanisław Gałoński mógłby więcej zaoszczędzić - publicznych pieniędzy - kupując wcześniej np. bilety lotnicze. Nie byłby także zmuszony, z powodu opieszałości urzędników, odwoływać koncertów, płacić odszkodowań artystom.
"Muzyka w Starym Krakowie", to prawdziwa żonglerka festiwalowa. Na dwa miesiące przed festiwalem nie wiemy, jaki będzie jego budżet. Artyści naciskają, aby podpisywać umowy. A my wykręcamy się i odwlekamy podpisywanie w nieskończoność. Jak długo tak można? - pyta się Stanisław Gałoński.
Na pytanie "Dziennika Polskiego", kiedy Capella Cracoviensis otrzyma informacje, czy została jej przydzielona dotacja i jakiej wysokości, ministerstwo - po pięciu dniach - odpowiedziało, że w czerwcu. A na pytanie, dlaczego dopiero w czerwcu, Joanna Konieczna z biura prasowego ministerstwa stwierdziła, że powodem jest zbyt duża ilość wniosków. "Wpłynęło 8 tys. wniosków o dofinansowanie, które trzeba było posegregować, skierować do merytorycznych departamentów i rozpatrzyć" - czytamy w piśmie. (PAP)