Feralny początek sezonu turystycznego w Tatrach
Fatalnie zaczyna się sezon turystyczny w Tatrach. Za nami dopiero pierwszy wakacyjny weekend, a już ratownicy TOPR mieli sporo roboty. W ciągu zaledwie paru dni zdarzyło się kilka bardzo poważnych wypadków - przestrzega "Gazeta Krakowska".
26.06.2006 | aktual.: 26.06.2006 09:10
Niestety jak zwykle najczęściej przyczyną była lekkomyślność i brak rozsądku turystów. Ratownicy TOPR po raz kolejny apelują o rozwagę - wysoko w Tatrach ciągle w wielu miejscach zalega śnieg.
Wszystko zaczęło się jeszcze w czwartek. 23-letnia turystka z Węgier poślizgnęła się w rejonie Orlej Perci. Spadła ponad dwieście metrów- relacjonuje dr Robert Janik, lekarz i ratownik TOPR. Doznała bardzo ciężkich urazów głowy. Przewieziono ją śmigłowcem do zakopiańskiego szpitala. Niestety mimo wysiłków lekarzy pacjentka zmarła - dodaje.
Jej stan był krytyczny - ocenia dr Sylweriusz Kosiński, wicedyrektor zakopiańskiego szpitala. Dziewczyna miała bardzo poważne urazy mózgowo-czaszkowe i złamany kręgosłup. Towarzyszącemu kobiecie w wyprawie mężczyźnie nic się nie stało. Odniósł tylko niegroźne obrażenia - dodaje.
Kolejny wypadek wydarzył się w Dolince pod Kołem w górnym piętrze Doliny Pięciu Stawów na trawersie Gąsienicowej Turni. Turystka poślizgnęła się i spadła prawie sto metrów - opowiada dr Robert Janik uczestniczący w akcji ratunkowej. Kobieta odniosła niezbyt groźne, ale rozległe urazy całego ciała - dodaje. Drugi tego dnia wypadek miał miejsce pod Rysami. I znów było to poślizgnięcie się na śniegu. Po około dwustu metrach kobieta zdołała wyhamować. Doznała tłuczonych ran głowy.
Jakby ratownicy TOPR mieli mało pracy, kolejne zgłoszenie informowało o lawinie, jaka zeszła w rejonie Rysów. Według pierwszych relacji pod zwałami śniegu mieli znajdować się turyści. Natychmiast wystartował śmigłowiec zabierając ratowników z centrali przy ulicy Piłsudskiego w Zakopanem. Na szczęście okazało się, że tym razem lawina nikogo nie porwała.
Zeszła lawina kamienno-śnieżna dokładnie w rejonie Żabiego Konia - relacjonuje Roman Szadkowski, kierownik dyżurny TOPR. Urwał się kawałek turni i lawina sięgnęła szlaku turystycznego na Rysy. O tej porze roku taka lawina to nic dziwnego, co chwila gdzieś sypią się kamienie. Po raz kolejny okazuje się, że nie pomogły apele i komunikaty o trudnych warunkach w Tatrach. Wakacje rozpoczęły się wyjątkowo feralnie - martwi się Szadkowski. (PAP)