FBI nie zaleca ścigania Clinton w sprawie jej prywatnej skrzynki mailowej
• Dyrektor FBI James Comey ogłosił zakończenie śledztwa w tej sprawie
• Clinton używała prywatnej poczty i serwera do celów służbowych
• W tym czasie była sekretarzem stanu USA
05.07.2016 | aktual.: 05.07.2016 19:29
Comey powiedział na konferencji prasowej, że Clinton dopuściła się "skrajnego niedbalstwa". Potwierdził, że przez jej prywatną skrzynkę mejlową przeszło co najmniej 110 wiadomości o statusie "tajne" i teoretycznie mogły mieć do nich dostęp osoby nieuprawnione.
Dodał, że Clinton powinna była wiedzieć, że piwnica jej nowojorskiego domu to nieodpowiednie miejsce na umieszczenia serwera używanego do służbowych mejli.
Ale - zdaniem FBI - nie ma żadnego dowodu na to, że Clinton albo jej współpracownicy zamierzali złamać prawo, tak samo jak nie ma dowodu, że hakerzy włamali się na jej konto clintonemail.com.
- Żaden rozsądny prokurator nie wniósłby oskarżenia przeciwko Hillary Clinton w tej sprawie. Żadne zarzuty nie są tu wskazane - powiedział Comey.
Ostateczną decyzję, czy postawić Clinton zarzuty, podejmie resort sprawiedliwości. Kierująca nim Loretta Lynch zapewniła w piątek, że zastosuje się do zaleceń FBI.
Rywal Clinton w wyścigu do Białego Domu, prawdopodobny kandydat Republikanów Donald Trump, skrytykował zalecenie szefa FBI, by nie postawić zarzutów Clinton, która ma zagwarantowaną nominację Demokratów. Nazwał to "manipulacją".
"Bardzo, bardzo niesprawiedliwe! Jak zwykle, złe rozstrzygnięcie. Dyrektor FBI powiedział, że fałszywa Hillary naraziła na szwank nasze bezpieczeństwo. Żadnych zarzutów. Wow!" - napisał Trump na Twitterze.
Republikański spiker Izby Reprezentantów Paul Ryan nazwał zalecenie FBI "okropnym precedensem". "Z ustaleń śledztwa jasno wynika, że sekretarz stanu Clinton wprowadziła w błąd Amerykanów" - oświadczył. Jego zdaniem, Clinton powinno postawić się zarzuty nieprawidłowego obchodzenia się z informacjami mającymi wpływ na bezpieczeństwo narodowe.
Z kolei rzecznik Clinton przypomniał, że ona sama już wcześniej przyznała, że korzystanie przez nią z prywatnej skrzynki mailowej było błędem; teraz Clinton uważa całą sprawę za zamkniętą. Wyraził satysfakcję, że FBI nie zaleciło postawienia zarzutów.
FBI prowadziła przez rok dochodzenie, czy używanie przez Clinton prywatnej skrzynki i serwera do celów służbowych w czasie, gdy była sekretarzem stanu (2009-2013), naraziło na szwank tajemnice państwowe. Clinton przyznała w kampanii, że to co robiła, było błędem i za niego przeprosiła, ale powiedziała, że nigdy nie wysłała ani nie otrzymała na prywatny adres maili oznaczonych jako tajne lub poufne. Podkreślała też, że nie złamała prawa.
Jednak później wewnętrzne rządowe dochodzenie ujawniło, że wiele wysłanych przez nią maili zawierało poufne informacje. Z ogólnej liczby 30 tys. maili, jakie Clinton przekazała w następstwie skandalu do dyspozycji Departamentu Stanu, około dwóch tysięcy zaklasyfikowano po fakcie jako poufne, 65 jako tajne, a 22 jako ściśle tajne.
Opublikowany w maju niezależny wewnętrzny audyt Departamentu Stanu USA wykazał, że Clinton naruszyła zasady, używając w celach służbowych prywatnej skrzynki mailowej i prywatnego serwera, gdy była szefową dyplomacji amerykańskiej.
Z ogłoszonego raportu inspektora generalnego Departamentu Stanu wynikało, że wbrew zaleceniom obowiązującym rząd federalny Clinton do celów służbowych używała serwera clintonemail.com, umieszczonego w piwnicy jej nowojorskiego domu. Napisano też, że nigdy nie ubiegała się o zgodę na to ze strony służb odpowiedzialnych za cyberbezpieczeństwo amerykańskiej administracji, a gdyby się ubiegała, to nie dostałaby pozwolenia, ponieważ maile na tym serwerze nie były odpowiednio zabezpieczone przed ingerencją z zewnątrz.
Sprawa wywołała skandal w USA i położyła się cieniem na kampanię prowadzoną przez Clinton przed wyborami prezydenckimi, które odbędą się 8 listopada. Uważa się, że wyniki trwającego rok śledztwa FBI mogą przesądzić o jej szansach na prezydenturę.