"Faworyci zawiedli". Jednoznaczna ocena po starciu
W piątek wieczorem zakończyła się debata przedwyborcza na antenie TVP z udziałem przedstawicieli wszystkich ogólnopolskich komitetów wyborczych. Politolodzy, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, zgodnie chwalą jednego z uczestników starcia. Zwracali też uwagę na absurdalnie sformułowane pytania, ale też na to, że "faworyci zawiedli".
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ
- Mieliśmy tak naprawdę dwie debaty, o ile słowo debata nie jest tutaj nadużyciem intelektualnym, biorąc pod uwagę treść i formę części pytań - komentuje prof. Rafał Chwedoruk.
Jak mówił "pierwszą debatę" toczyli między sobą Mateusz Morawiecki i Donald Tusk. "Druga debata" to wystąpienia przedstawicieli Trzeciej Drogi, Lewicy, Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców.
- Można rzec, że faworyci zawiedli. Najlepiej w tej debacie wypadła trójka najbardziej zdeterminowanych, od których najwięcej będzie zależało: Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica), Krzysztof Bosak (Konfederacja) i Szymon Hołownia (Trzecia Droga) - ocenił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: porażka Tuska w debacie? "To było widoczne"
Zdaniem Chwedoruka, Tusk celnie uderzył w premiera, cytując jego wypowiedź sprzed lat, w której Morawiecki pozytywnie odnosił się do kwestii podniesienia wieku emerytalnego. Zauważył, że szef rządu w ogóle nie odniósł się do tego zarzutu.
Ekspert ocenił, że niewykluczone, iż w debacie w roli przedstawiciela PiS-u lepiej sprawdziłby się Jarosław Kaczyński, który - w odróżnieniu od Morawieckiego - "byłby w stanie bardziej elastycznie reagować" na słowa oponentów.
Politolog zauważył też, że wystąpienia uczestników debaty były bardzo zachowawcze. - Słyszeliśmy w większości przekaz dnia, podawany sprawnie retorycznie, ale dosyć schematycznie - ocenił.
Pozytywnym zaskoczeniem debaty - zdaniem prof. Chwedoruka - był występ Joanny Scheuring-Wielgus.
- Jej wcześniejsza kariera i wystąpienia publiczne nie zawsze sprawiały wrażenie takich, które dają rękojmie, że sobie poradzi z tak poważnym wyzwaniem. Tymczasem zdołała w bardzo zwarty sposób przedstawić wszystkie komunikaty kluczowe dla lewicy z perspektywy jej interesów wyborczych - ocenił.
- I co szczególnie ciekawe, Scheuring-Wielgus najczęściej ze wszystkich odwoływała się do osobistych doświadczeń - dodał.
Chwedoruk chwalił też Krzysztofa Bosaka z Konfederacji. Według niego celnie podnosił "kwestię ukraińską" czy zadłużenia publicznego. - Jego wystąpienie było bardzo sprawnie przeprowadzone i wyraźnie widać, że dokładnie przygotowane - ocenił.
Pytany, czy poniedziałkowe starcie przełoży się na sondaże, prof. Chwedoruk zauważył, że do dnia wyborów może być już zbyt mało czasu, by efekty debaty były widoczne w badaniach opinii. Jak dodał, zazwyczaj proces ten trwa dwa-trzy tygodnie.
Tusk "się pogubił", Bosak "jak premier", Morawiecki "infantylny"
Prof. Radosław Markowski z UW mówił z kolei, że większość uczestników debaty nie wyszła "poza oskarżenia, kłamstwa, prawdy i półprawdy, którymi przerzucają się od miesięcy".
- Prawdziwym zaskoczeniem było dla mnie patrzenie na Krzysztofa Bosaka i Mateusza Morawieckiego. Miałem nieodparte wrażenie, że Bosak mówi jak premier, a Morawiecki mówi jak infantylny chłopczyk z piaskownicy, który ma obsesję Jasia stojącego obok i cały czas o tym Jasiu musi mówić - ironizował, wytykając Morawieckiemu, że bardzo często mówił o Tusku.
- Krzysztof Bosak moim zdaniem jest zwycięzcą. To było bardzo dobrze przygotowane wystąpienie, tak powinien polski premier występować - oświadczył ekspert. Dodał, że minusem wypowiedzi kandydata Konfederacji był fakt, że "zbyt często widział problem w Ukraińcach".
Politolog zwrócił też uwagę na Tuska, który - jego zdaniem - "wydawał się zdenerwowany, a na początku nawet trochę się pogubił" oraz w swoich wystąpieniach miał "za dużo dygresji".
- To na pewno nie była debata, która wywróciłaby losy tej kampanii - ocenił.
"Opozycja się dogadała"
Doktor Bartłomiej Biskup zauważył z kolei, że większość przedstawicieli opozycji zgodnie atakowała Morawieckiego. - Sprawiała wrażeniem jakby się wręcz dogadała (…) Zgodnie mówiła m.in. o prywatyzacji Orlenu - zauważył ekspert.
Jego zdaniem, wyjątek na tym tle stanowił Krzysztof Bosak (Konfederacja) i Krzysztof Maj (Bezpartyjni Samorządowcy). - Rozegrali to inaczej retorycznie; nie atakowali, tylko chcieli się wyróżnić, czyli zwrócić uwagę na siebie i swoje propozycje - mówił.
Podkreślił, że podczas debaty wyraźnie było widać, że PiS i PO "idą na zwarcie" i nie chcą wprost atakować swoich potencjalnych koalicjantów.
Przeczytaj też:
Maciej Zubel, dziennikarz Wirtualnej Polski