Fawaz Gerge: strategia Państwa Islamskiego
Tak zwane Państwo Islamskie (ISIS) nadal stanowi poważne zagrożenie, i to już nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale na całym świecie. Chociaż koalicja pod wodzą Stanów Zjednoczonych zdołała znacznie osłabić ISIS, uderzając w grupę, którą trudno zwalczyć, to jednak jest ona w stanie nadal inspirować ataki terrorystyczne od Brukseli po Bangladesz - pisze Fawaz Gerges, znawca polityki bliskowschodniej z London School of Economics. Artykuł w języku polskim ukazuje się wyłącznie w WP Opiniach, w ramach współpracy z Project Syndicate.
02.09.2016 | aktual.: 02.09.2016 17:32
Aby dowiedzieć się, w jaki sposób koalicja może raz na zawsze pokonać Państwo Islamskie, musimy najpierw zrozumieć jego strategię. Nawet jeśli ataki powiązane z ISIS wydają się nam przypadkowe i chaotyczne, światowa krucjata tej grupy opiera się na jasno określonej strategii.
Państwo Islamskie walczy obecnie o przetrwanie. ISIS nie ma ani środków, ani ludzi, żeby podjąć tradycyjną wojnę przeciwko koalicji prowadzonej przez Stany Zjednoczone i lokalnych sprzymierzeńców. I jeszcze przez długi czas nie będzie miało. Jego siłą jest umiejętność wykreowania przekazu, który trafia do pewnych grup - przeważnie do zmarginalizowanych i targanych resentymentem młodych mężczyzn. Zwolenników przybywa w różnych rejonach, głównie na Bliskim Wschodzie, ale również w Europie i innych częściach świata. ISIS nauczyło się bardzo efektywnie wykorzystywać ten sposób rekrutacji.
Rzecznicy ISIS często wzywają swoich zwolenników na całym świecie do przeprowadzenia ataków na wroga - zwłaszcza na Zachodzie. ISIS namawia samotne wilki, wszelkiej maści niepracujących zawodowo fanów i aktywnych członków lokalnych społeczności do przeprowadzania brutalnych ataków w odległych i nieprzewidywalnych miejscach. Taka taktyka to podstawowa broń słabszej strony w sytuacji asymetrycznego konfliktu. Dzięki niej ISIS czerpie z ataków wyłącznie korzyści, przy praktycznie zerowych kosztach.
Zyski są znaczące. Ataki mogą odwrócić uwagę od strat ponoszonych przez ISIS w Syrii i Iraku, a wręcz stworzyć wrażenie, że grupa rośnie w siłę. Zamachy nie tylko zwiększają potencjał rekrutacyjny i zachęcają przyszłych terrorystów, ale też wpływają na sposób myślenia mieszkańców państw koalicji. ISIS liczy na to, że w miarę jak koszty walki - zarówno finansowe jak i straty w ludziach - będą rosnąć, opinia publiczna przestanie popierać zaangażowanie militarne w Iraku i Syrii.
Kiedy presja na ISIS będzie rosła - zwłaszcza w Mosulu, drugim największym mieście Iraku, i Rakce, syryjskim mieście, które zostało faktyczną stolicą samozwańczego kalifatu - nawoływanie do kolejnych ataków będzie się nasilać. Biorąc pod uwagę geograficzne rozproszenie ochotników - od San Bernardino po Niceę - jeśli te zaproszenia trafią na podatny grunt, mogą być absolutnie wyniszczające.
Oczywiście Państwo Islamskie nie polega wyłącznie taktyce inspirowanych ataków. Rekrutuje wytrenowanych bojowników z niemal całego świata - m.in. z Tunezji, Maroko, Libii, Jordanu, Turcji, Francji, Belgii i Wielkiej Brytanii - których następnie wysyła do przeprowadzenia spektakularnych operacji, takich jak ataki w Stambule, Brukseli czy Paryżu. Wiarygodne źródła podają, że ISIS założyło zewnętrzny oddział odpowiedzialny za organizację zagranicznych zamachów.
Jeśli Mosul lub Rakka upadną w ciągu następnego roku (co obecnie wydaje się prawdopodobne), tysiące bojowników ISIS powrócą do swoich krajów, gdzie zapewne rozpoczną kolejny etap swojej walki, organizując zamachy terrorystyczne. Musimy się więc liczyć z tym, że nadchodzący rok będzie więc co najmniej tak samo krwawy jak poprzedni.
Kto poniesie tragiczne konsekwencje desperacji Państwa Islamskiego? Stany Zjednoczone są wrogiem numer jeden, ale wysłanie tam bojowników z Bliskiego Wschodu to poważne wyzwanie logistyczne. W szeregach ISIS walczy zaledwie stu Amerykanów, co oznacza, że ataki inspirowane muszą być podstawową taktyką ISIS. Państwa europejskie i kraje muzułmańskie stanowią więc znacznie wygodniejsze cele, i to nie tylko z geograficznego punktu widzenia. Większość bojowników ISIS pochodzi z krajów arabskich i ponad 4 tysiące Europejczyków dołączyło do grupy.
Spośród krajów europejskich na największe ryzyko narażona jest Francja, która pełni rolę lidera walki z Państwem Islamskim. Do tej pory poniosła więcej ofiar niż wszyscy jej sąsiedzi razem wzięci - na przestrzeni ostatnich 18 miesięcy zginęło 235 osób. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest fakt, że wielu francuskich muzułmanów czuje się wykluczonych i wyalienowanych ze społeczeństwa, co znacznie ułatwiło ISIS rekrutację w tym kraju. Około 1200 obywateli francuskich zaciągnęło się do walki w szeregach Państwa Islamskiego - stanowią największą grupę wśród rekrutów z Zachodu. Zważywszy, że francuski system bezpieczeństwa narodowego jest, delikatnie mówiąc, niedoskonały, istnieje wysokie zagrożenie kolejnymi atakami.
Chociaż Państwo Islamskie zamierza w dalszym ciągu atakować Zachód, to nadal kraje Bliskiego Wschodu pozostają jego kluczowym celem, zwłaszcza szyickie władze Iraku i Syrii, a także ich sojusznik - Iran. Budowa kalifatu wymaga kontroli danego terytorium. Walka z Ameryką, Europą czy Izraelem musi zostać odsunięta w czasie do momentu, kiedy w sercu świata arabskiego powstanie sunnickie państwo islamskie.
Zagrożenie atakami terrorystycznymi nie może przesłonić zachodnim politykom konieczności rozbicia pseudo-państwa PI w Iraku i Syrii. Nawet gdy to się uda i państwo upadnie, ISIS będzie nadal walczyć za pomocą swojej ideologii i przyciągać bojowników do walki partyzanckiej w Iraku i Syrii, a także zachęcać terrorystów do operacji za granicą.
Dlatego też kluczowe jest zlikwidowanie tej społeczno-ideologicznej pożywki, która pozwoliła na spektakularny wzrost Państwa Islamskiego. Oznacza to, że trzeba zacząć działać w sferze patologicznej polityki bliskowschodniej i odnieść się zarówno do przyczyn konfliktu, czyli m.in. geostrategicznej rywalizacji między sunnicką Arabią Saudyjską a szyickim Iranem, jak i symptomami, czyli wojną domową, która ogarnęła samo serce świata arabskiego. Dopiero wtedy muzułmański świat razem ze wspólnotą międzynarodową będą w stanie pokonać ISIS i podobne zagrożenia światowego porządku w przyszłości.
Fawaz Gerges
Fawaz Gerges - kierownik katedry współczesnych badań nad Bliskim Wschodem w London School of Economics.
Copyright: Project Syndicate, 2016