Fatalny błąd Tuska! To dlatego traci poparcie
Pamiętają Państwo Akcję Wyborczą Solidarność - ugrupowanie polityczne premiera Jerzego Buzka, które odwagę przeprowadzenie czterech bardzo potrzebnych Polsce reform przypłaciło niemal całkowitą utratą popularności? Platforma Obywatelska jest przeciwieństwem AWS. Ta partia kunktatorów swą niezwykłą popularność po prostu trwoni. Traci ją, choć wprowadziła dotąd tyle niezbędnych dla pomyślnej przyszłości naszego państwa reform, co kot napłakał - pisze komentując najnowsze wyniki sondażu Wirtualnej Polski Piotr Gabryel, zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Uważam Rze".
08.03.2012 | aktual.: 08.03.2012 11:50
32% poparcia dla Platformy Obywatelskiej, 34% raczej dobrze i zdecydowanie dobrze oceniających rząd PO-PSL oraz 37% raczej dobrze i zdecydowanie dobrze oceniających działalność premiera Donalda Tuska w najnowszym sondażu Wirtualnej Polski - to wciąż niebagatelny kapitał obozu rządzącego. Można powiedzieć: żelazne trzydzieści kilka procent. Pytanie: jak bardzo żelazne, bo coraz bardziej i coraz częściej ociera się ono o dolną granicę tego decyla. I co się stanie, jeśli przebije tę granicę i z trzydziestu kilku zrobi się - na trwałe - dwadzieścia kilka procent?
Przeczytaj też: Omówienie wyników sondażu - Kaczyński ma powody do radości! PiS goni PO... Komentarz Grzegorza Osieckiego - Nadchodzą wielkie dni Janusza Palikota?
Wątpliwości nie budzi za to jedno: kapitał Platformy Obywatelskiej - zwłaszcza ten z pierwszej kadencji (2007-2011), ale także ten zgromadzony podczas ostatniej kampanii wyborczej, jesienią ubiegłego roku, a więc całkiem niedawno temu, został w znacznej mierze roztrwoniony.
No bo czy partia Donalda Tuska traci popularność w rezultacie zrealizowania swego liberalnego programu z 2007 roku? Programu, którzy - choć w fazie realizacji byłby zapewne przyjęty chłodno przez sporą część wyborców - to jednak sprawiłby, że Polska przez wiele lat bardzo szybko by się rozwijała, a więc także Polacy bogaciliby się szybciej? Czy zatem Platforma traci popularność z powodu wprowadzenia obiecanego podczas kampanii wyborczej w 2007 roku powszechnego podatku linowego albo rozbicia Narodowego Funduszu Zdrowia na kilka konkurujących ze sobą - z pożytkiem dla pacjentów - funduszy? A może PO traci poparcie wskutek zaordynowania Polakom przyrzeczonego rejestru medycznych usług gwarantowanych? Albo wskutek doprowadzenia do obiecanego zrównania w prawach nie rolników z rolnikami (czyli likwidacji KRUS i wprowadzenia rolników do powszechnego systemu podatkowego)?
Ależ oczywiście: nie. Partia Tuska traci poparcie po części z powodu nie zrealizowania tych obietnic, po części zaś wskutek popełnienia ostatnio kilku kardynalnych błędów: forsowania niemądrze sformułowanego porozumienia ACTA, z którym dali sobie spokój choćby Niemcy, z powodu fatalnego przygotowania listy leków refundowanych, czarnej serii wpadek towarzyszących przygotowaniom do Euro 2012 (na czele z jeszcze nie zbudowanymi, a już się rozpadającymi drogami i wielokrotnie otwieranym Stadionem Narodowym), a także z powodu kilku autokompromitacji minister sportu Joanny Muchy. I tylko po części Platforma traci poparcie z powodu ogłoszenia przez jej lidera (w listopadowym expose premiera Tuska) zapowiedzi przeprowadzenia niewielu reform, w tym reformy wieku emerytalnego, i znacznie większej liczby zmian o charakterze oszczędnościowym.
Inaczej mówiąc, Donald Tusk i jego współpracownicy z Platformy Obywatelskiej rozmieniają zgromadzony w ostatnich latach, potężny kapitał społecznego zaufania, na drobne. A nawet na bardzo drobne. Co niestety nie oznacza dla Polski niczego dobrego w przededniu spodziewanych turbulencji w strefie euro.
Tym to groźniejsze, że na politycznym horyzoncie na razie nie widać ugrupowania, które byłoby przygotowane do zmierzenia się z nadchodzącymi przeciwnościami losu i w dodatku było obdarzone koniecznym (odpowiednio wysokim) do skutecznego wystąpienia w tej roli poziomem poparciem wyborców. PiS może bowiem - według sondaży Wirtualnej Polski z ostatnich miesięcy - liczyć najwyżej na 24-26% wyborców, a następne w rankingu partie - SLD, PSL, Ruch Palikota i Solidarna Polska - w wyścigu po władzę w tej chwili po prostu się nie liczą. Zaś opowieści o Grzegorzu Schetynie, który miałby stanąć na czele Platformy i przywrócić jej reformatorskie oblicze, a Polsce - szanse na szybszy rozwój, a w każdym razie uchronić ją przed katastrofą, można dziś włożyć między bajki.
Polska płynie więc po wzburzonym europejskim morzu z kapitanem i załogą, którzy cieszą się coraz mniejszym zaufaniem pasażerów. Aż strach sprawdzać, dokąd nas to zawiedzie?
Piotr Gabryel, zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Uważam Rze" specjalnie dla "Wirtualnej Polski"