Rzeki zrobiły się czerwone po toksycznym pożarze. "Przedostały się"
Zanieczyszczenia po pożarze w Siemianowicach Śląskich przedostały się do rzek województwa śląskiego i wpłyną do małopolskich rzek - poinformował w sobotę Małopolski Urząd Wojewódzki.
W komunikacie biura prasowego Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego poinformowano, że po otrzymaniu tej informacji wojewoda Krzysztof Jan Klęczar niezwłocznie polecił komendantowi wojewódzkiemu Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie i Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska w Krakowie podjęcie natychmiastowych działań i monitorowanie sytuacji.
Pożar wybuchł w piątek rano na nielegalnym składowisku odpadów przy ul. Wyzwolenia 2 w siemianowickiej dzielnicy Michałkowice na Śląsku. Jego powierzchnia objęła całe składowisko, ok. 5,5 tys. mkw. Kłęby czarnego dymu były widoczne z wielu kilometrów. Wieczorem trwało dogaszanie.
Według szacunków władz Siemianowic Śląskich, na składowisku zmagazynowano nielegalnie w różnych pojemnikach około 5 tys. ton różnych substancji, a także podobne ilości odpadów plastikowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
20 lat Polski w UE. Na Podlasiu dziękują Brukseli
Brynica zanieczyszczona, mieszkańcy skarżą się na odór
Rzeka Brynica została zanieczyszczona chemikaliami po gaszeniu pożaru składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich - przekazał już w piątek burmistrz Czeladzi Zbigniew Szaleniec. Jak zapewnił, nie stanowi to zagrożenia dla podziemnych źródeł wody pitnej.
Zdjęcia i filmiki Brynicy, która przybrała brązowo-czerwoną barwę pojawiły się m.in. w mediach społecznościowych. Mieszkańcy uskarżają się także na odór chemikaliów.
Burmistrz Szaleniec napisał na Facebooku, że władze Czeladzi są w związku z pożarem w stałym kontakcie z wojewódzkim sztabem kryzysowym i na bieżąco zgodnie z ich zaleceniami reaguje na zagrożenia.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Jednym z takich aktualnych zagrożeń jest spływająca Brynicą zanieczyszczona chemikaliami woda z gaszonego pożaru. Uspokajam jednak - nie stwarza to zagrożenia dla znajdujących się 70 metrów pod ziemią naszych źródeł wody pitnej. Mimo wszystko będziemy stale monitorować jej jakość pod kontem ewentualnych zanieczyszczeń" - zaznaczył burmistrz Czeladzi.
"Dodam też, że zasuwy wodne zablokowały dopływ wody z Brynicy do naszego zbiornika na Grabku, więc nie grozi nam skażenie tego stawu. O ewentualnych nowych zagrożeniach będziemy informować na stronie miasta" - poinformował.