Fajerwerki podczas "Światełka do Nieba". Jest komentarz Jurka Owsiaka
- Miasto nie jest winne. My jesteśmy winni. A więc moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina, że zdecydowaliśmy się ten pokaz zrobić - powiedział w niedzielę podczas konferencji prasowej po 30. finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jurek Owsiak, odnosząc się do zarzutów dotyczących wystrzelenia fajerwerków hukowych w trakcie "Światełka do Nieba".
Prezydent Warszawy wspiera Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy co roku. Nie inaczej było tym razem - Rafał Trzaskowski w niedzielę aktywnie działał w studiu WOŚP, dziękował Jurkowi Owsiakowi za jego działalność i zachęcał warszawiaków do pomocy fundacji. Warszawski Ratusz tradycyjnie również wziął udział w wielkiej licytacji na rzecz 30. już finału Orkiestry.
Podczas "Światełka do Nieba" - będącego tradycją Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - w centrum Warszawy, gdzie znajdowała się główna scena, wystrzelono fajerwerki. Fakt ten wywołał ogromną dyskusję w sieci. Niektórzy komentatorzy zarzucali Trzaskowskiemu niekonsekwencję - ponieważ w sylwestra gorąco apelował do mieszkańców miasta o niewystrzeliwanie fajerwerków ze względu na dobro zwierząt.
Wiele osób zwróciło się też do bezpośrednio do WOŚP, mówiąc m.in., że z fajerwerków fundacja mogła zrezygnować.
Fajerwerki hukowe na WOŚP 2022. Burza w sieci
"WOŚP mógłby sobie odpuścić fajerwerki" - komentował na Twitterze Jan Mencwel, aktywista miejski i współzałożyciel "Miasto jest Nasze".
"Fajerwerki i strzelanki kompletnie niepotrzebne na finał WOŚP. Niech moje miasto będzie konsekwentne i skoro zniechęca do petard na sylwestra, nie stosuje podwójnych standardów tutaj. Bardzo proszę" - pisała z kolei dziennikarka Polsat News, Agnieszka Gozdyra.
"Pamiętajcie, zwierzaki boją się wystrzałów jedynie w sylwestra. Miesiąc później można już strzelać do woli" - ironizował Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju.
"Hej, WOŚP, ale z tych sztucznych ogni to można by już w końcu zrezygnować. Dla ludzi z autyzmem, dla dzieci i zwierząt. Proszę, pomyślcie o tym" - napisał jezuita Grzegorz Kramer.
Fajerwerki podczas "Światełka do nieba". Jurek Owsiak: Nie jest winne miasto
Na komentarze natychmiast zareagował sam Jurek Owsiak. Do incydentu związanego z fajerwerkami odniósł się na konferencji prasowej po finale WOŚP. Prezes zarządu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zaznaczył, że w tym roku podczas pokazu użyto 67 procent mocy tego, "co mogliśmy robić wcześniej". - Już nigdy więcej nie będziemy tego robili - dodał.
- Nikt nigdy nie wydał zarządzenia, że w czasie, kiedy jest sylwester, żebyśmy w ogóle nie używali pirotechniki. Tej pirotechniki jest dużo na każdej ulicy, na każdym osiedlu - mówił.
- Używaliśmy tej pirotechniki dokładnie w czasie 3 minut 5 sekund w centrum miasta, nie ma tutaj żadnych domów, w których byłyby istotnie zwierzęta przerażone tym, że tych ogni użyliśmy. Ale jeżeli użyliśmy i komuś się to nie podobało, oczywiście przepraszamy. Bierzemy całą winę na siebie. Nie jest tutaj winne - broń Boże - miasto, więc proszę tam nie składać żadnych zażaleń na miłość boską. Miasto bardzo nam pomogło. My mieliśmy plan i mieliśmy scenariusz tych ogni (...) - kontynuował dodając, że firma - które ów pokaz przygotowywała - otrzymała od WOŚP wyraźny komunikat, że "ma być dużo miej, niż kiedyś było" (fajerwerków - red.).
Jurek Owsiak podkreślił kolejny raz, że pokaz trwał niespełna 4 minuty, "a nie kilka godzin non stop, jak to jest w przypadku Nowego Roku". - Jeżeli tak się stało, przepraszamy wszystkich. Darujcie sobie cholerny hejt. Już napisaliście, miasto to przyjęło - apelował.
Jurek Owsiak: Całą winę biorę na siebie
- Miasto nie jest winne. My jesteśmy winni. A więc moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina, że zdecydowaliśmy się ten pokaz zrobić (...). Nigdy w życiu to już się nie powtórzy, nigdy już ich nie pokażemy, a nawet może zgasimy wszystkie światła na moment, żeby po prostu było ciemno po to tylko - że jak zapalimy światła - żebyście zobaczyli, jak się żyje w ciemności (...). Kiedy możemy się po prostu radować, cieszyć, bawić. A bawimy się w sposób odpowiedzialny - zaznaczył. Wskazał, że ani w Warszawie, ani w całej Polsce nie odnotowano żadnych poważnych incydentów podczas WOŚP, w trakcie których mogłoby zachodzić jakiekolwiek niebezpieczeństwo.
- Całą winę biorę na siebie, ja osobiście - prezes zarządu Jerzy Owsiak. A więc jeszcze raz sorry - podkreślił Jurek Owsiak.
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy grała w niedzielę po raz 30. Podczas tegorocznego finału odbywającego się pod hasłem "Przejrzyj na oczy", fundacja Jurka Owsiaka zbierała pieniądze na zapewnienie najwyższych standardów diagnostyki i leczenie wzroku u dzieci.
Przeczytaj także: