Ewa Kopacz wydała na "rauty" w restauracjach 40 tys. zł? Kancelaria sejmu dementuje
"Wszelkie organizowane przez kancelarię sejmu uroczyste lunche odbywały się w związku z wizytami w Polsce zagranicznych delegacji przyjeżdżających do Polski na zaproszenie polskiego parlamentu. Wszystkie finansowane były z budżetu kancelarii sejmu, a Ewa Kopacz uczestniczyła tylko w powitaniu delegacji przybyłej do Polski z okazji 25-lecia wolnych wyborów 4 czerwca br." - czytamy w komunikacie kancelarii sejmu odnoszącym się do doniesień części mediów jakoby marszałek sejmu Ewa Kopacz wydała na "rauty" w restauracjach "Amber Room" i "Sowa i Przyjaciele" 40 tys. zł.
"Super Express" sugerował, że Ewa Kopacz mogła być podsłuchiwana i nagrywana w restauracji "Sowa i Przyjaciele" oraz w pałacyku Sobańskich. "Wiadomo bowiem, że kilkakrotnie gościła w tych restauracjach na uroczystych przyjęciach opłaconych ze środków kancelarii sejmu. Wydano na nie 40 tys. złotych" - pisał dziennik.
Z ustaleń gazety wynikało, że w tych lokalach pojawiło się też kierownictwo sejmu z marszałek Kopacz na czele. W sumie było osiem wizyt i wszystkie miały charakter oficjalny. Płaciła za nie kancelaria sejmu.
Najwięcej, bo aż 21,3 tys. zł miała kosztować "usługa gastronomiczna dla delegacji parlamentarnych uczestniczących w obchodach 25. rocznicy wyborów wraz z wynajmem sali". Impreza odbyła się 4 czerwca br. w "Amber Room".
Tymczasem w restauracji "Sowa i Przyjaciele" sejmowe kierownictwo miało gościć aż pięciokrotnie.
Źródło: PAP, Super Express