Ewa Kopacz komentuje bójkę w Sejmie: niech marszałek zacznie używać szarych komórek
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki zapowiedział przyspieszenie prac nad poprawą bezpieczeństwa pracy mediów w Sejmie, po tym jak we wtorek doszło do szarpaniny na konferencji prasowej. Wielu dziennikarzy skrytykowało to, oceniając jako zapowiedź dalszego ograniczenia ich praw - informują Wirtualne Media. Ewa Kopacz, komentując tę zapowiedź, powiedziała Wirtualnej Polsce, że apeluje do marszałka, aby on usprawnił swoją pracę i zaczął używać do tego szarych komórek.
- Jak nie można rozumem, to trzeba siłą usunąć to, co jest niewygodne - mówiła Kopacz. Jej zdaniem nie chodzi o to, żeby nie odpowiadać dziennikarzom, więc jeżeli dzisiaj pan marszałek nie radzi sobie z tym, mimo że ma większość na sali, to próbuje starymi metodami rozwiązywać problemy.
Zwróciła się również do marszałka Terleckiego o refleksję po jej wypowiedzi. - Żeby pomyślał i zastanowił się, dlaczego, gdy ja byłam marszałkiem, a on wicemarszałkiem i kiedy też padały tego rodzaju propozycje, żeby odgrodzić dziennikarzy, zamknąć ich w jednym miejscu, nigdy do tego nie doszło - mówiła Ewa Kopacz.
We wtorek przed południem na konferencji prasowej Ryszarda Terleckiego nieoczekiwanie pojawił się Paweł Bednarz, założyciel Fundacji imienia Dobrego Pasterza z Sosnowca i poskarżył się wicemarszałkowi Sejmu na rozdzielanie rodzeństwa w domach dziecka. Mężczyznę próbował odciągnąć Krzysztof Wilamowski, szef biura prasowego klubu parlamentarnego PiS, doszło między nimi do szarpaniny. W końcu Bednarza obezwładniła i wyprowadziła Straż Marszałkowska, działacz dostał zakaz wstępu do Sejmu.
Po południu Ryszard Terlecki pochwalił Krzysztofa Wilamowskiego za właściwe zachowanie oraz zapowiedział, że skoro w Sejmie doszło do takiego incydentu, należy przyspieszyć prace nad podniesieniem bezpieczeństwa w Sejmie, także w zakresie pracy dziennikarzy.
Większość dziennikarzy komentujących sprawę na Twitterze odebrała to jako zapowiedź dalszego ograniczenia swobody ich pracy. Przypomnijmy, że na początku br. zakazano im wstępu do kuluarów wokół sali plenarnej, tłumacząc to względami bezpieczeństwa. Natomiast w marcu zaproponowano, żeby dziennikarze mogli pracować tylko w pomieszczeniach zajmowanych do niedawna przez Straż Marszałkowską i nie będą już mieli wstępu na korytarze sejmowe. Zostało to skrytykowane przez dziennikarzy z różnych mediów oraz Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.