Ewa Kopacz: jak coś obiecujemy, to realizujemy
- Beata Szydło składała obietnice, ale nie odpowiedziała, na pytanie, skąd PiS weźmie pieniądze na ich realizację - tak premier Ewa Kopacz oceniła poniedziałkową debatę. Ona
sama - jak mówiła - używała argumentów, które świadczą, że "jak coś obiecujemy, to realizujemy".
- Obietnice, obietnice, obietnice. Nie odpowiedziała, czy będzie jutro na debacie, czyli nie chce kontynuować rozmowy - powiedziała premier dziennikarzom po telewizyjnej debacie, pytana o ocenę debaty.
Premier stwierdziła, że Szydło nie odpowiedziała na pytanie o źródła finansowania. - Wszystkie obietnice, symulacje, oceny skutków finansowych regulacji, ustaw, którymi machała, odbiegają od rzeczywistości, i to znacznie" - stwierdziła Kopacz. - Jeśli rzeczywiście zrealizowaliby swoje obietnice i wydali te pieniądze, musieliby VAT podnieść na poziom 31 proc., a PIT, który dotyczy nas wszystkich, co najmniej o 8 pkt proc. - uważa szefowa rządu. Według niej wyborcze deklaracje PiS, "to obietnice bez pokrycia, które prowadzą Polskę w stronę Grecji".
Jak zaznaczyła, "jedni będą mówić, że wygrała jedna, a inni - że wygrała druga". - Użyłam argumentów, które są prawdziwe, które mówią o tym, że jak coś obiecujemy, to realizujemy - dodała premier. - Mnie można sprawdzić. To, co obiecałam 1 października (2014 roku w expose - przyp. red.), zrealizowałam - podkreśliła Kopacz.
Deklarowała, że nie składa obietnic na przyszłość, ale mówi "dajcie szansę, a będę robić jeszcze więcej dla was".
- Debata - debatą, a robota - robotą. Zaraz wsiadam w busa, jadę do Radomia, jadę do moich wyborców. Jutro będę otwierać centrum Senior-WIGOR z naszego projektu. Kolejna spełniona obietnica. A wieczorem pójdę na debatę - powiedziała premier.
Podkreśliła, że w poniedziałkowej debacie starała się także zmobilizować wyborców. - Apelowałam do wyborców PO i tych wyborców, którzy postanowili zagłosować na kogoś innego, niech zmienią decyzję, niech nie oddają głosu, który może się zmarnować, a tym samym zwiększą szanse PiS w przejęciu władzy - mówiła szefowa rządu.