Ewa Błasik: nie wiem, kto zidentyfikował ciało męża
- Do tej pory nie wiem, kto dokładnie i konkretnie zidentyfikował ciało mojego męża - powiedziała w rozmowie z serwisem pomniksmolensk.pl Ewa Błasik, wdowa po gen. Andrzeju Błasiku, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
02.02.2012 19:43
W rozmowie z serwisem Ewa Błasik mówiła, że po katastrofie chciała jechać do Moskwy, w celu zidentyfikowania zwłok gen. Błasika. Przyznała jednak, że odradzano jej to, głównie wojskowi odradzali, ponieważ w lotnictwie wojskowym z doświadczenia wiadomo, jak ciężkim przeżyciem może się to okazać. - Wiadomo, że w katastrofie lotniczej ciała mogą być w takim stanie, że pewnie nawet gdybym poleciała, to podejrzewam że nie udostępniono by mi (ciała męża) do identyfikacji - powiedziała Ewa Błasik.
Dodała, że do tej pory nie wie, kto dokładnie zidentyfikował zwłoki gen. Błasika. - Wiadomo, że teraz nikt (z komisji Millera) nie chce się przyznać, kto zidentyfikował głos, którego Instytut Ekspertyz Sądowych im. Sehna w Krakowie nie rozpoznał - dodała wdowa po generale.
Ewa Błasik po raz kolejny skomentowała także raport komisji Jerzego Millera. Jej zdaniem raport ten jest polityczny. - Ja do końca (przed publikacją raportu) miałam informacje z komisji Millera, bo mam swoje źródła, że mojego męża nie było w kokpicie. Byłam zszokowana, że ostatecznie raport wpisał mojemu mężowi słowa, które w rzeczywistości wypowiadał drugi pilot - podkreśliła żona generała i dodała, że po prostu wtedy wszystkim pasowało, aby jej mąż był winny.
Błasik odniosła się także do prowadzonego ws. katastrofy smoleńskiej śledztwa. - Nie docieka się, nie bada rzetelnie - mówiła. - Przewodniczący Edmund Klich od początku wydał opinię, że to wina pilotów i mojego męża. W ten sposób śledztwa prowadzono w Układzie Warszawskim. To nie są dobrzy fachowcy. Oni coś muszą napisać, bo opinia publiczna czeka, ale to nie znaczy że to jest prawda - dodała wdowa po gen. Andrzeju Błasiku w rozmowie z pomniksmolensk.pl.