Ewa Błasik: nie chodziło o pielgrzymkę
Ewa Błasik, wdowa po generale Andrzeju Błasiku, który zginął w katastrofie smoleńskiej, nie wyklucza, że nie weźmie udziału we wspólnej pielgrzymce do Smoleńska rodzin ofiar. W wywiadzie dla "Naszego Dziennika" mówi, że ta propozycja była próbą rozwiązania problemu z krzyżem sprzed Pałacu Prezydenckiego.
17.09.2010 | aktual.: 17.09.2010 05:36
Rodziny ofiar katastrofy napisały do prezydentowej, że do Smoleńska razem z pielgrzymami mógłby polecieć krzyż z Krakowskiego Przedmieścia, dla którego, jak napisano w liście, "tak trudno znaleźć właściwe miejsce akceptowane przez wszystkich".
- Moją potrzebą jest odwiedzenie miejsca katastrofy smoleńskiej, żeby tam, gdzie zginął mój mąż, zatrzymać się na chwilę i pomodlić - wyznaje Ewa Błasik "Naszemu Dziennikowi". Podkreśla, że z pewnością będzie to dla niej trudne przeżycie.
- Nie chcę jednak w żadnym razie łączyć pielgrzymki do Smoleńska ze sprawą gry politycznej krzyżem sprzed Pałacu Prezydenckiego. Dziś jednak można się domyślać, że nie tyle o tę wspólną wyprawę chodzi, ile o rozwiązanie problemu z krzyżem - mówi wdowa po generale Błasiku "Naszemu Dziennikowi".