Ewa Błasik: Edmund Klich potajemnie dogadywał się ze stroną rosyjską
Klich, nie będąc jeszcze akredytowanym, potajemnie dogadywał się ze stroną rosyjską i uczestniczył w telekonferencji z udziałem premiera Putina - mówi w rozmowie z portalem naszdziennik.pl Ewa Błasik. Żona gen. pil. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych, który zginął w katastrofie smoleńskiej, zaznacza, że nie ma zaufania do Rosjan. - Absolutnie im nie wierzę, tym bardziej po tym, co chcieli zrobić z moim mężem - zaznacza.
24.04.2013 | aktual.: 24.04.2013 13:50
Ewa Błasik dopytywana, czy odsłuchiwała już nagrania z kokpitu, odpowiada, że "była już na takim przesłuchaniu, gdy pojawiły się ekspertyzy IES". Przyznaje, że nie rozpoznała głosu męża. - Szkoda, że generał Anodina nie poprosiła mnie o odsłuchanie tych nagrań, zanim opublikowała swój raport na podstawie kłamstw polskich wojskowych - mówi i zaznacza: - Po tym wielomiesięcznym piekle, które mnie i moją rodzinę spotkało za życia, odsłuchanie tych nagrań nie robi już na mnie wrażenia. W najbliższym czasie po raz drugi odsłucham je w prokuraturze.
Pytana również przez portal m.in. czy ma żal do prokuratorów, że przy sekcji męża nie było ani ich, ani polskich biegłych, odpowiada, że nie ma zaufania do Rosjan i "absolutnie im nie wierzy". Jej zdaniem Polacy powinni wszystkiego sami pilnować, a nie opierać się na "niewiarygodnych i kłamliwych rosyjskich opiniach, protokołach czy badaniach".
Błasik odnosi się również do osoby Edmunda Klicha, któremu - jak zwraca uwagę portal - chwalił się niedawno, że piloci dziękują mu za jego postawę po katastrofie. Zdaniem żony gen. Błasika, "całe uczciwe, myślące zdroworozsądkowo lotnictwo wstydzi się skandalicznego zachowania po katastrofie płk. Edmunda Klicha".
- To była jedna wielka kompromitacja i niebywały skandal, że nieradzący sobie nawet z własnymi emocjami pułkownik wcześniej przez wiele lat był szefem PKBWL, a po katastrofie jedynym akredytowanym przedstawicielem Polski przy rosyjskiej komisji badającej przyczyny tragedii. Pułkownicy, tacy jak Edmund Klich i jego towarzysze, nigdy nie powinni zajmować wysokich stanowisk, a tym bardziej reprezentować Polski poza granicami kraju - przyznaje w rozmowie z naszdziennik.pl.
Jej zdaniem Klich, nie będąc jeszcze akredytowanym, potajemnie dogadywał się ze stroną rosyjską i uczestniczył w telekonferencji z udziałem premiera Putina. - Stąd od pierwszych chwil po katastrofie wszystko odbywa się pod dyktando Rosjan. Wierzę, że historia właściwie oceni tych niegodnych nosić lotniczy mundur wojskowych - puentuje żona gen. Błasika.