Europejska presja na PiS
• Parlament Europejski skrytykował polski rząd tylko za blokowanie TK
• Propozycje zaostrzenia rezolucji odrzucono
13.04.2016 | aktual.: 14.04.2016 02:46
Eurodeputowani znaczącą większością głosów przyjęli w środę rezolucję wzywającą Polskę do wypełnienia zaleceń Komisji Weneckiej w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Za było 513 osób, przeciw 142, wstrzymało się 30.
Autorzy rezolucji dokonali sporego wysiłku, by nie być oskarżonymi o ingerowanie w wewnętrzne sprawy Polski, i skoncentrowali się tylko na sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Uznali, że w tej dziedzinie mają prawo do wydawania zaleceń, bo Komisja Europejska uruchomiła mechanizm ochrony praworządności.
Wewnętrzny spór
- Musimy się ograniczyć w krytyce tylko do punktów, które są ewidentne. Dlatego sprzeciwiałem się kolejnym debatom na temat Polski i popierałem rezolucję, która skupia się wyłącznie na Trybunale Konstytucyjnym - mówił „Rzeczpospolitej" tuż przed głosowaniem Guy Verhofstadt, lider frakcji liberalnej ALDE.
Odrzucone więc zostały poprawki skrajnej lewicy, która chciała dopisać do rezolucji wątpliwości dotyczące innych wydarzeń w Polsce, np. uchwalenia ustawy medialnej, ustaw o prokuraturze i policji, a także propozycji zaostrzenia przepisów o aborcji czy planu wycinki w Puszczy Białowieskiej.
To samoograniczenie się eurodeputowanych nie powstrzymało PiS przed frontalnym atakiem. Jadwiga Wiśniewska jeszcze przed głosowaniem uznała, że działania Komisji Europejskiej nie mają podstaw prawnych. Po głosowaniu europosłowie PiS oskarżali opozycję o przeniesienie polskiego sporu na forum europejskie, a Parlament Europejski o mieszanie się w wewnętrzne sprawy naszego kraju.
- Został stworzony precedens używania instrumentów europejskich do wewnętrznych sporów politycznych w kraju. Tak się nie robi, to rodzaj demoralizacji klasy politycznej - powiedział Ryszard Legutko, szef delegacji PiS w PE.
Polska nie straci głosu
Zwolennicy rezolucji zwracali uwagę, że europejskie standardy muszą być szanowane. - Żaden kraj nie był zmuszany do wejścia do UE. Polska zdecydowała się to zrobić, a więc musi przestrzegać unijnych standardów i decyzji - stwierdził lider socjalistów Gianni Pittella.
Głosowanie próbował przesunąć na później Syed Kamall, lider torysów w PE, sojusznik PiS z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
- To skromna prośba. Taka decyzja pokazałaby, że nie jesteśmy motywowani politycznie - mówił Brytyjczyk. Argumentował, że wizyta wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa w Polsce pokazała, że dialog jest możliwy, i że trzeba poczekać na efekty kolejnej planowanej wizyty Holendra 18 kwietnia. Większość posłów nie uznała jednak tego dialogu za obiecujący i obstawała przy głosowaniu.
Rezolucja zawiera także apel do Komisji Europejskiej o kontynuowanie procedury ochrony praworządności w Polsce i przejście, w razie braku reakcji ze strony polskiego rządu, do jej drugiego etapu.
Trwający obecnie polega na dialogu, w drugim KE mogłaby wydać rekomendacje. W razie ich niewypełnienia mogłaby zaproponować odebranie Polsce prawa głosu w UE. Jest jednak mało prawdopodobne, że tak się stanie. Ta opcja uważana jest za bardzo niebezpieczną, ponadto wymagałaby poparcia Rady Europejskiej. A tam na pewno część przywódców uzna, że nie można ingerować w wewnętrzne sprawy kraju.
Parlament Europejski głosował też w środę nad kandydatami na sędziów w Europejskim Trybunale Obrachunkowym, który bada legalność i efektywność wydawania unijnych pieniędzy.
Opinia negatywna
Polski kandydat Janusz Wojciechowski został zaopiniowany negatywnie, co jest zgodne z wcześniejszym brakiem rekomendacji ze strony parlamentarnej Komisji Kontroli Budżetowej.
To znów wyraźny akt wrogości wobec PiS, którego Wojciechowski jest eurodeputowanym. Bo merytorycznych zarzutów wobec kandydata nie było, jako sędzia i były szef Najwyższej Izby Kontroli ma on kompetencje do zasiadania w ETO. Zaszkodziła mu jednak wyraźna afiliacja partyjna i jego krytyczne opinie o Trybunale Konstytucyjnym. Los Wojciechowskiego nie jest jeszcze przesądzony. Decyzję w tej sprawie podejmuje unijna Rada i nie musi się kierować rekomendacją parlamentu.
Anna Słojewska