Europa dwóch prędkości, bez Orbana i Kaczyńskiego. Tak chce były szef niemieckiego MSZ
Były szef MSZ Niemiec Joschka Fischer opowiada się za Europą dwóch prędkości z Francją i Niemcami w roli awangardy. Twierdzi, że postęp całej Unii 27 państw jest ze względu na polityków w rodzaju Orbana i Kaczyńskiego jest niemożliwy.
05.03.2018 | aktual.: 30.03.2022 09:35
„Zachód stoi w obliczu nowego długotrwałego konfliktu między nacjonalistami a internacjonalistami, pomiędzy przeszłością a przyszłością” – powiedział Joschka Fischer w niedzielę wieczorem w audycji „Tytuły, tezy, temperamenty” niemieckiej telewizji publicznej ARD.
„To jest nacjonalizm starych ludzi, starych społeczeństw. Mając 70 lat, mogę to w ten sposób ująć. Pozamykajmy okna i drzwi, zostawcie nas w spokoju - to są reakcje, które spotykamy na każdym kroku. Mamy do czynienia z wiarą w powrót do przeszłości i przekonaniem, że przeszłość jest przyszłością. Uważam ten sposób myślenia za wysoce niebezpieczny, ponieważ wszystkie trendy, między innymi demograficzny i technologiczny, są niekorzystne dla Europy. Musimy uważać, by nie pozostać w tyle” - tłumaczył Fischer. „Działające w pojedynkę europejskie państwa narodowe są na światowym rynku na straconej pozycji” – ostrzegł polityk Zielonych.
A jednak Europa dwóch prędkości
„W tej sytuacji konieczne jest powstanie Unii dwóch prędkości, z Francją i Niemcami jako awangardą” - uważa Fischer. „Ubiegłą dekadę od 2008 roku należy uznać w Europie za straconą. Nie możemy sobie pozwolić na dalsze wyczekiwanie. Jeżeli w gronie 27 państw postęp ze względu na Orbana, Kaczyńskiego i kilku innych nie jest możliwy, to te kraje, które chcą i mogą, muszą pójść do przodu. Wtedy powstanie Europa dwóch prędkości, uważam to za nieodzowne i pilne” - zaznaczył Fischer.
Być może to ostatnia szansa
Jego zdaniem Niemcy i Francja stoją przed historyczną szansą, „być może ostatnią w tym stuleciu”. „Od dawna nie było we Francji tak przyjaznego Niemcom rządu jak obecnie” - ocenił były szef niemieckiej dyplomacji. Brak pozytywnej reakcji ze strony Niemiec byłby jego zdaniem tragedią. Przyszłość kontynentu zależy „nie wyłącznie, ale w sposób decydujący” od tych dwóch narodów – podkreślił Fischer.
W koalicyjnym rządzie kanclerza Gerharda Schroedera (1998-2005) Fischer kierował jako wicekanclerz ministerstwem spraw zagranicznych. Po przegranych wyborach w 2005 roku polityk Zielonych wycofał się z działalności politycznej, jego głos liczy się jednak w dyskusjach dotyczących polityki zagranicznej. Obecnie jest publicystą, doradza też koncernom BMW i RWE.
8 marca ukaże się jego nowa książka „Upadek Zachodu - Europa w nowym systemie światowym 21 wieku”. Z tej okazji Fischer udzielił kilku wywiadów niemieckim mediom, w tym telewizji ARD.
Jacek Lepiarz z Berlina, Deutsche Welle