Euroliberałowie: Geremek nie jest naszym kandydatem
Bronisław Geremek jest wybitną postacią i będzie ważnym członkiem grupy liberalnej w Parlamencie Europejskim, ale na razie nie jest oficjalnym kandydatem tej grupy na szefa PE - powiedział rzecznik tej grupy.
17.06.2004 17:30
To osobista inicjatywa Francois Bayrou, ale on nie jest nawet członkiem Parlamentu Europejskiego, a jego ugrupowanie nie porozumiało się jeszcze z nami w sprawie utworzenia wspólnej grupy w PE - oświadczył rzecznik grupy liberalnej Philip Tod.
Skomentował w ten sposób doniesienia "Gazety Wyborczej", że "Geremek jest oficjalnym kandydatem europejskich liberałów i demokratów na przewodniczącego PE". Według Toda, liberałowie nie mają jeszcze oficjalnego kandydata. Oczywiście kandydatura Geremka to interesujący pomysł - zastrzegł Tod.
On i druga asystentka prasowa liberałów, Isabelle de Crayencour, poinformowali, że w czasie czwartkowego spotkania szefów rządów i liderów partii liberalnych w UE, które poprzedziło szczyt Unii w Brukseli, w ogóle nie mówiono o stanowisku przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.
Była natomiast mowa - bez konkluzji - o planach stworzenia wspólnej grupy politycznej w PE z powstającą Europejską Partią Demokratów. Zakładają ją centryści z Francji i Włoch: lider Unii na rzecz Demokracji Francuskiej (UDF) Francois Bayrou i przywódca włoskiej opozycyjnej koalicji Demokracja i Wolność - "Margerytka" Francesco Rutelli, a ich inicjatywę wspiera szef Komisji Europejskiej Romano Prodi. Mogą oni na razie liczyć na poparcie 22 eurodeputowanych. Kierowani przez Grahama Watsona liberałowie mają w tej chwili 67 miejsc w PE.
Według rzeczników tych ostatnich, jedną z przeszkód w utworzeniu wspólnej grupy jest to, że demokraci Bayrou i Rutellego domagają się od liberałów, żeby zrezygnowali z tradycyjnej nazwy. Zdaniem wtajemniczonych urzędników PE, którzy prosili o zachowanie anonimowości, w grę wchodzą także osobiste ambicje wspomnianych polityków.
Jeden z urzędników podkreślił, że jeśli Polacy chcą pomóc Geremkowi, powinni lobbować kanałami politycznymi, nawet rządowymi, a nie pisać o tym w prasie. Przypominają, że ten błąd popełniła już przed pięciu laty Portugalia, kiedy mówiło się o kandydaturze byłego premiera i prezydenta Portugalii Mario Soaresa na przewodniczącego PE i kiedy skończyło się na pogłoskach.
W środę kandydaturę Geremka poparł publicznie także lider Zielonych w parlamencie UE Daniel Cohn-Bendit, sugerując, że polski polityk powinien podzielić się kadencją z byłym premierem Francji Michelem Rocardem. Według Cohna-Bendita, Geremek powinien poczekać na drugą połowę kadencji, by nabrać doświadczenia w pracy w PE.
Decydujący głos w wyborze szefa PE będą miały dwie największe grupy polityczne - chadeko-konserwatyści (na razie 278 eurodeputowanych) i socjaliści (199) - lub przynajmniej jedna z nich.
Minister spraw zagranicznych Włodzmierz Cimoszewicz poinformował po spotkaniu przywódców socjalistycznych, poprzedzającym szczyt UE w Brukseli, że dyskutowali oni m.in. o obsadzie stanowiska przewodniczącego PE, ale nie padło nazwisko Geremka. Premier Belka zwrócił uwagę, że trzeba spojrzeć na to również z punktu widzenia udziału nowych państw członkowskich w głównych gremiach instytucjonalnych Unii - powiedział Cimoszewicz.