Eurodeputowani: dwie siedziby - "cyrk na kółkach"
Grupa eurodeputowanych chce, by Parlament Europejski mieścił się wyłącznie w Brukseli. Ich zdaniem comiesięczne inaugurowanie kampanii w Strasburgu i przenoszenie do Brukseli to "cyrk na kółkach". Za ten cyrk - argumentują - płacą podatnicy. Dlatego zbierają podpisy pod internetową petycją pod likwidacją siedziby w Strasburgu.
18.09.2006 | aktual.: 18.09.2006 17:56
Znakomita większość prac koncentruje się w belgijskiej stolicy, ale co miesiąc 732 eurodeputowanych - a w ślad za nimi unijni urzędnicy, asystenci, tłumacze i dziennikarze, a także konwoje ciężarówek z dokumentami - muszą jeździć 450 km na czterodniowe sesje do Strasburga. Kosztuje to unijny budżet ponad 200 mln euro rocznie.
Dyskusja o likwidacji siedziby w Strasburgu rozgorzała w tym roku ze zdwojoną siłą po ujawnieniu, że tamtejsze władze miejskie zawyżały od lat opłaty za wynajem zajmowanych przez PE budynków.
O likwidacji siedziby PE w Strasburgu i umieszczeniu tam np. lansowanego teraz przez Komisję Europejską Europejskiego Instytutu Technologicznego nie chcą słyszeć Francja ani Niemcy, dla których to leżące na ich wspólnej granicy miasto jest symbolem francusko- niemieckiego - a zatem europejskiego - pojednania.
Zmiana dotycząca siedziby PE wymaga zgody wszystkich 25 państw członkowskich UE.
Eurodeputowaniu zebrali już ponad milion podpisów osób, niezadowolonych z dwóch siedzib Parlamentu.